Na Ghost MV1 Vaporizer, czyli nowy konwekcyjny waporyzator on-demand, promowany od jakiegoś czasu przez Vape Critica, czekałem od dawna. Jestem już po kilku tygodniach jego testów, mogę więc podzielić się z Wami swoimi pierwszymi wrażeniami. A pełna recenzja – już wkrótce!
Zanim udostępnię pełną recenzję Ghost MV1 Vaporizer postanowiłem nieco przybliżyć Wam historię tego sprzętu i podzielić się swoimi pierwszymi wrażeniami z jego użytkowania. O Ghost MV1 pierwszy raz usłyszałem w maju 2017 roku, gdy pierwszy film na jego temat wypuścił Vape Critic. Nieco więcej o tym waporyzatorze mieliście okazję dowiedzieć się z jednego z moich wpisów na blogu, który znajdziecie tutaj.
Powstrzymałem się i nie zamówiłem Ghost MV1 Vaporizer w pre-orderze – po pierwsze, zakładałem, że wczesne serie produkcyjne często nie są wolne od wad (co później okazało się prawdą w przypadku MV1), po drugie zaś, działanie tego modelu było owiane wielką tajemnicą – do czasu gdy sprzęt trafił w ręce pierwszych użytkowników nie otrzymali go żadni recenzenci vaporizerów, jedyną dostępną opinią na jego temat była opinia Vape Critica. A jako, że Vape Critic uczestniczył w projektowaniu Ghost MV1, nie podejrzewałem aby był on w 100% obiektywny. Postanowiłem więc poczekać aż sprzęt trafi do pierwszych użytkowników, zapoznać się z ich opiniami i dopiero wówczas zamówić swoją jednostkę.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, pierwsze jednostki Ghost MV1 nie były wolne od defektów – część się przegrzewała, niemal każda jednostka miała problem ze zgrzytającym przy wysuwaniu szklanym ustnikiem. Muszę nadmienić, że zespół Ghost Vapes na tym etapie czynił prawdziwe cuda jeśli chodzi o obsługę klienta, z czym wielu producentów ma problem bezpośrednio po premierze urządzenia (patrz: mój wpis tuż po premierze DaVinci IQ). Po jakimś czasie sytuacja się ustabilizowała, wszystkie wadliwe jednostki zostały wymienione (lub dosłane zostały nowe wersje ustnika) i żaden użytkownik nie został pozostawiony sam sobie. Na typ etapie stwierdziłem, że mogę śmiało zamawiać Ghost MV1. Wówczas jednak sprzęt ten chwilowo nie był dostępny, gdy zaś znowu się pojawił, na horyzoncie była już jego europejska premiera. Postanowiłem więc na nią zaczekać (kto zamawiał waporyzatory elektroniczne z USA ten wie, że może to być kosztowne i problematyczne) i uzbroiłem się w cierpliwość. Gdy więc Ghost MV1 w końcu trafił w moje ręce, byłem solidnie podekscytowany.
Pierwsze wrażenie – duże gabaryty i długie ładowanie!
Ghost MV1 Vaporizer dosłownie zwala z nóg jeśli chodzi o wygląd (jest bardzo elegancki i ogólnie high end) i jakość wykonania. Jest natomiast duży – noszenie go w kieszeni jest pewnym wyzwaniem, jeśli zaś mamy na sobie krótkie spodenki to istnieje ryzyko ich zgubienia – waga urządzenia też jest znaczna, nie spotkałem się chyba z cięższym waporyzatorem przenośnym.
Po lekturze tematycznych forów wiedziałem, że kluczowe dla optymalnej żywotności baterii jest jej pierwsze ładowanie, które w przypadku ładowania przez port micro-USB trwa ponad 8 godzin, a więc bardzo długo. Opcją na skrócenie tego czasu jest ładowarka Fast Charger, natomiast wówczas nie była ona jeszcze dostępna w Polsce. Przy użyciu tej ładowarki ładowanie trwa zaledwie 2 godziny, jest to więc różnica istotna. Nie mając tej ładowarki byłem zmuszony czekać – cierpliwie więc czekałem aż dioda ładowania w końcu zgaśnie i… po 14 godzinach ładowania baterii nadal się świeciła. Zniechęcony odłączyłem więc kabel i podłączyłem go ponownie by dokończyć ładowanie – dioda wreszcie zgasła, bateria była w pełni naładowana.
Waporyzator przenośny inny niż wszystkie…?
W Ghost MV1 susz nie jest nabijany do komory, zamiast tego zastosowano system wymiennych kapsułek (crucibles) na susz. Napełniłem kapsułkę suszem o średniej konsystencji, luźno, bez żadnego ubijania. Jak każda konwekcja on-demand, Ghost MV1 osiągnął temperaturę w zaledwie kilka sekund. Smak, jakość i temperatura (idealnie chłodna) pary zaskoczyły mnie niezwykle pozytywnie – szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że może być aż tak dobrze. Pod tym kątem Ghost MV1 faktycznie deklasuje konkurencję, przynajmniej wśród elektronicznych modeli przenośnych.
Choć para produkowana przez Ghost MV1 jest niesamowita, nieco gorzej jest z wygodą użytkowania tego waporyzatora – zazwyczaj z jednej kapsułki (ok. 0.1 g) udaje mi się uzyskać 1-2 niesamowite chmury i kilka takich sobie. Na pewno więc nie ma co oczekiwać długich sesji – Ghost MV1 cechuje się zdolnością do niezwykle szybkiej ekstrakcji substancji aktywnych z suszu. Efekty towarzyszące inhalacji są natomiast pierwszorzędne – przyznam szczerze, że na tym polu byłem niezwykle pozytywnie zaskoczony.
Choć Vape Critic przekonuje, że mieszanie w komorze nie jest konieczne, w mojej ocenie przemieszanie materiału raz w ciągu sesji jest wskazane jeśli chcemy w pełni wykorzystać nabity do kapsułki susz. To – w połączeniu z systemem wymiennych kapsułek na susz, które do mieszania trzeba wyjąć z urządzenia – sprawia, że inhalacje są nieco mniej wygodne. Na niekorzyść przemawia też bardzo długi czas ładowania (ponad 8 h), na regularnych użytkownikach de facto wymuszający dokupienie – umówmy się, niezbyt taniej – ładowarki Fast Charger.
Z Ghost MV1 jest więc trochę jak z Firefly 2 Vaporizer – pozwala uzyskać niesamowitej jakości parę, jest to natomiast okupione nieco mniejszą wygodą użytkowania. Czy para produkowana przez Ghost MV1 jest jednak na tyle wyjątkowa, aby wynagrodzić użytkownikowi te niedogodności? Moim zdaniem tak, choć z pewnością Ghost MV1 to nie jest waporyzator dla każdego, w mojej ocenie nie jest to też dobre rozwiązanie na pierwszy waporyzator. Dlaczego? Tego dowiecie się z mojej pełnej recenzji, której spodziewać się możecie już wkrótce! W międzyczasie jednak przygotowałem dla Was recenzję innego sprzętu – bądźcie czujni! 😉
Autor:
VapoManiak, wielki fan waporyzacji, kolekcjoner i niezależny recenzent waporyzatorów. Masz pytanie? Napisz do mnie lub zostaw komentarz – odezwę się! Zapraszam też na grupę na Facebooku: Waporyzacja Ziół Leczniczych, gdzie otwarcie dzielę się swoją wiedzą i odpowiadam na bieżące pytania.
Witam kiedy się pojawi recenzja bo wacham się z kupnem i recenzja mogła by mi pomóc przy zakupie.
Zobaczymy, pewnie jakoś początkiem października. Natomiast już teraz mogę odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania – najlepiej podeślij mi maila.
Witam czy według Ciebie warto zmienić Mighty na MV1 bo zastanawiam się nad taką opcją i czy różnica w waporyzacji będzie wyczuwalna? Pozdro.
Mighty to sprzęt, którego nie warto wymieniać na nic – jak już go masz to się go nie pozbywaj 😉 A tak serio – Ghost MV1 to całkiem inna bajka. Jakość pary jest świetna ale po przesiadce z Mighty mechanizm działania mógłby dla Ciebie być uciążliwy – trzeba się trochę namęczyć aby uzyskać sensownego buszka.
Czemu się trzeba nameczyc aby w wziasc sensownego Buszka? Czy jedna sesja z ghosta dorówna ok. 0.2 normalnie spalonego suszu?
Trzeba się namęczyć bo to nie jest sprzęt, który po prostu włączasz, zaciągasz się i za każdym razem masz świetny efekt. W Ghost MV1 bardzo dużo zależy od stopnia zmielenia suszu, jego ubicia, prawidłowego złożenia systemu chłodzącego i odpowiedniej techniki zaciągania się. Jest po prostu bardziej skomplikowany w obsłudze. Co do wydajności – generalnie (prawie) każdy waporyzator da lepszą wydajność od jakiejkolwiek metody palenia 🙂
A jak z kwestią gryzienia w gardło podczas waporyzacji? Widziałem na kilku filmach na Youtube że dużo osób kaszle. I jeszcze mam pytanie, z paxa idzie z pół komory wyciągnąć około 10 buszkow, z ghosta widziałem ok3, czy te 3 buchy są po prostu dużo mocniejsze niż te 10 w Pax?
Porównywanie Ghosta i PAXa nie ma sensu, bo to sprzęty z całkiem innej bajki – to trochę jakbyś chciał porównać kapustę z pomarańczą 😉 Zasada działania jest całkowicie inna. Tak, dużo osób na YT kaszle bo para z Ghosta jest tak schłodzona, że jej nie czuć – łatwo zrobić zbyt duży wdech i kaszleć. Ale powiem to raz jeszcze: wiem, że Ghost wygląda kusząco ale odradzam go jako pierwszy waporyzator elektroniczny, możesz nie być zadowolony – szanse na to wynoszą około 90% 😉 Żaden waporyzator on-demand (może poza VapCapem) nie jest dobrym pomysłem na początek, o wiele lepiej sprawdzi się coś sesyjnego, typu PAX 3, DaVinci IQ czy Mighty.
Jaki młynek polecasz do ghosta?
Ja osobiście najczęściej używam SLX 2.0 albo Santa Cruz Shredder.
A jak wcześniejsze pytanie z gryzieniem w gardło i z mocą buszka?
Może pan Konkretnie napisać czemu nie będę zadowolony ? Bo nie przytacza pan żadnych argumentów oprócz dobrego zmielenia,upchania , złożenia komory, i techniki inhalacji. Co on takiego ma że na 1 waporyzator się słabo nadaje ( chciałbym dokupić 5 dodatkowych koszyczkow na susz aby gdzieś w plenerze moc szybko zmienić bez zabawy, nie mam tyle kasy żeby kupić teraz załóżmy air solo 2 a jak mi się spodoba to ghosta. Sorki za taki spam ale jak robie takie zakupy to muszę być pewien na stoprocent. Pozdrawiam
Konkretnie dlatego, że MV1 może być fajnym UZUPEŁNIENIEM kolekcji, sięgasz po niego od czasu do czasu dla smaku. Gdyby miał być podstawowym waporyzatorem to słabo bo jest mało wygodny w codziennym użytkowaniu. Więcej na ten temat napisałem Ci w mailu.
Dzięki wielkie za odpowiedzi.
Nie ma sprawy 🙂 Daj znać jeśli będziesz potrzebował rady jeśli chodzi o wybór sprzętu. Pozdro!
Póki co zamówiłem vapcap m, zobaczymy ” jak to działa i z czym to się je” i wtedy dalej będę działał 😉
Dobry wybór. Uwielbiam ten waporyzator, choć na co dzień używam Grasshoppera, bo jest bardziej dyskretny.
I jak tam VapCap M?
Dzięki za komentarz 🙂
A kiedy recenzja czegoś do koncentratów? Chciałbym spróbować czegoś nowego i zastanawiam się nad wyborem. Puffco Plus, czy jakiś e-nail? Może co innego?
Cześć. E-nail jest w zasadzie w porządku, przy czym vape pen (np. Puffco Plus) ma zalety nie do przecenienia. Na pewno jest bardziej poręczny i dyskretny, gdyż z wyglądu przypomina e-papieros, więc można go używać praktycznie wszędzie. Z pewnością godne polecenia są Puffco Plus, oraz Linx Hypnos Zero. Na pewno będzie recenzja Puffco Plus, ale przed nim jest jeszcze kilka waporyzatorów, które czekają w kolejce na recenzję.
Kiedy pelna opinia ghost mv1?
Wkrótce, przed Ghostem jest jeszcze w kolejce ARGO i Boundless Tera 🙂
I jak z opinią ghost? Miała być na początku października, mamy już poczatek grudnia.
Tak, przerzuciłem go na trochę później – w międzyczasie wyszły 2 inne filmy, dzisiaj dodaje kolejny. Ghosta będę nagrywał gdzieś w grudniu, więc na święta lub tuż po nowym roku będzie.
GHOST MV 1 , mój pierwszy. Wapek nie zgodzę się że się nadaje , dwa trzy dni i idzie się nauczyć poprawnie zaciągać . Smak pary rewelacja
Asking questions are in fact nice thing if you are not understanding anything entirely, but this paragraph offers pleasant understanding even.|