Szacuje się, że Wielka Brytania ma ponad 3,6 miliona osób regularnie korzystających z konopi indyjskich. Czarny rynek generuje przychody o wartości około 4,7 miliarda funtów. Ponadto Center for Medicinal Cannabis szacuje, że rynek kanabidiolu (CBD) w Wielkiej Brytanii, który jest obecnie wart około 300 milionów funtów rocznie, będzie wart prawie 1 miliard funtów do 2025 roku. Jednak to nie wszystko, gdyż już obecnie Wielka Brytania jest właściwie największym rynkiem CBD w Europie.
Marihuana lecznicza na terenie Zjednoczonych Królestw jest również legalna i według niektórych szacunków, liczba potencjalnych pacjentów przyjmujących leki na bazie marihuany medycznej może sięgać nawet trzech milionów.
Według przewidywań europejski krajobraz konopi będzie wart około 106 miliardów funtów do 2028 r. Nasuwa się więc w takiej sytuacji oczywiste pytanie. Jak daleko od legalizacji marihuany jest Wielka Brytania?
Czy możliwa jest wizja Zjednoczonych Królestw poszerzających swoją gospodarkę o zupełnie nowy sektor konopny? Dlaczego legalizacja to klucz do zupełnie nowych i bardzo korzystnych dochodów? Tego dowiesz się właśnie tutaj!
Dlaczego Wielka Brytania może wkrótce zalegalizować marihuanę?
Marihuana jest nielegalna w Wielkiej Brytanii od 1928 roku i została sklasyfikowana jako narkotyk „klasy B”. Od czasu uchwalenia ustawy o nadużywaniu narkotyków z 1971 roku, konopie cieszą się bardzo dużą popularnością, ale na czarnym rynku. Posiadanie, dystrybucja i przyjmowanie narkotyków klasy B jest nielegalne.
Ponadto jest dość surowo karane, jednak podejście prawodawcze do tej kwestii ewoluuje już od długiego czasu. W jaki sposób? Widoczne są wyraźne tendencje legalizacyjne, gdyż funkcjonariusze oraz sam ustawodawca prezentują raczej politykę w pewien sposób pobłażliwości.
W latach 2004-2009 marihuana została na krótko zmieniona i sklasyfikowana jako narkotyk „klasy C”. Była wtedy zdecydowanie mniej penalizowana, a w tym okresie zauważalny był zdecydowany wzrost zainteresowania tym narkotykiem.
Kanabidiol i tetrahydrokannabinol w świetle prawa brytyjskiego
Spożywanie, posiadanie, produkcja lub sprzedaż rekreacyjnej marihuany jest nielegalna. Sytuacja nie jest niestety taka prosta, mimo pewnej metodyki pracy służb, która jest korzystna z perspektywy zatrzymywanych. Wszystko zależy od samego funkcjonariusza, a także w dalszym przełożeniu od oskarżyciela publicznego.
Niestety, ale prawdą jest, że jeśli zostaniesz złapany z konopiami, które zawierają więcej niż 0,2% tetrahydrokanabinolu (THC), to możesz zostać pociągnięty do dość dotkliwej odpowiedzialności. THC odpowiada za stany psychoaktywne i maksymalna kara za jego posiadanie to pięć lat więzienia lub dotkliwa grzywna.
Ponadto zastosowana może być także kara łączna. Prawdziwy reżim prawny zaczyna się jednak w przypadku osób, które zajmują się hodowaniem i dystrybucją.
rozważ zakup w VapeFully 💜 |
Handel marihuaną THC i kwestie prawne
Za produkcję lub sprzedaż marihuany grozi nawet 14 lat więzienia. Dodatkowo lub osobnym wyrokiem zasądzona może zostać także grzywna. Tutaj jednak warto wspomnieć o polityce pobłażliwości, bo wspomniane powyżej kary nie wskazują na to, że konopie są bardziej uprzywilejowane niż inne narkotyki.
System prawny w tym aspekcie posiada więc pewną furtkę podobną, w pewien sposób do prawa polskiego. Policja w trakcie interwencji może bowiem zamiast zatrzymania wydać ostrzeżenie lub wystosować grzywnę na miejscu w wysokości 90 funtów.
Droga prawna w takim momencie się kończy, a kara nie jest tak dotkliwa, jak mogłaby być, jeśli wykryto konopie indyjskie.
Co z CBD w brytyjskim prawodawstwie?
THC nie jest jedynym kannabinoidem, który korzystnie wpływa na organizm człowieka. CBD to z pewnością to jego bezpieczniejsza wersja. Ponadto jest ono w pełni legalne, jeśli stężenie THC w danym produkcie nie przekracza 0,2%. Warto wskazać, że kanabidiol jest kannabinoidem, który w ciągu zaledwie ostatnich kilku lat stał się bardzo popularny.
Rynek CBD w Wielkiej Brytanii kwitnie, a marihuana lecznicza doczekała się legalizacji prawie rok temu. Wszystko wskazuje na to, że w perspektywie najbliższych kilku lat możemy oczekiwać bardzo dużych przemian w sektorze prawnym obejmującym konopie typowo THC.
Konopie THC, czyli rośliny zdelegalizowane
Sama roślina konopi nie jest nielegalna. Przykładowo konopie CBD w świetle ustawy narkotykowej od 1971 r. są dozwolone. Nie wolno ich jednak uprawiać bez uzyskania odpowiednich zezwoleń. Obecność THC lub jednego z innych zakazanych kannabinoidów czyni ją zdelegalizowaną.
W Wielkiej Brytanii można hodować te rośliny, jednak niezbędna jest licencja z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Chodzi tutaj przede wszystkim o uprawę z nastawieniem na marihuanę medyczną. Niestety, ale uzyskanie pozwolenia w praktyce jest niezwykle skomplikowane, a sama licencja jest raczej trudna do zdobycia.
Pomimo tego założyć można na spokojnie, że jedynie kwestią czasu jest legalizacja rynku konopnego na terenie Wielkiej Brytanii.
Czy marihuana medyczna jest legalna w Wielkiej Brytanii?
W 2010 roku Sativex został zatwierdzony jako lek do leczenia stwardnienia rozsianego w Wielkiej Brytanii. Ponad dziewięć lat później, czyli 19 września 2019 roku, firma GW Pharmaceuticals wypuściła nowy produkt o nazwie Epidyolex. Ten również został dopuszczony do użytku przez Europejską Agencję Leków. Epidyolex jest obecnie dostępny również w UE.
Sajid Javid, ówczesny sekretarz stanu wewnętrznego, a obecnie minister finansów, zezwolił na wykorzystanie marihuany leczniczej w dniu 1 listopada 2018 r. Od tego czasu lekarze w Wielkiej Brytanii, którzy znajdują się w rejestrze specjalistów General Medical Council, mogą przepisywać produkty na bazie konopi indyjskich do celów leczniczych.
Szacuje się, że aktualnie potencjalna liczba pacjentów korzystających z marihuany medycznej może sięgać nawet 3 milionów.
Czym jest Cancard?
Dokładnie dwa lata po zalegalizowaniu marihuany medycznej w Wielkiej Brytanii, od 1 listopada 2020 r., uznawany jest tzw. Cancard. Jest to karta pozwalająca bezpiecznie przyjmować leki na bazie konopi, bez obaw o zatrzymanie lub karę administracyjną. Cancard pomoże chronić pacjentów przyjmujących marihuanę medyczną w Wielkiej Brytanii przed postępowaniem sądowym i aresztowaniami.
Cancard został wymyślony przez Carly Barton, która jest jedną z najbardziej znanych działaczek prokonopnych. Carly to ważna osoba wśród brytyjskich zwolenników reformy prawa. Zajmuje się ona każdym aspektem dotyczącym marihuany medycznej i nie tylko.
Karta jest genialnym rozwiązaniem, gdyż ponad 1 milion osób w Wielkiej Brytanii będzie kwalifikować się do leczenia marihuaną. Cancard natomiast wszystko ułatwi. Ponadto lekarze pierwszego kontaktu nie będą się obawiali wypisywania leków w trosce o możliwą penalizację działań ich pacjentów.
Jednak leki na bazie konopi nadal nie są objęte ubezpieczeniem ze strony National Health Service (NHS). Często powoduje to, że samodzielne finansowanie leczenia jest dla pacjentów niezwykle kosztowne. Bardzo smutne jest także to, że faktycznie relewantna metoda konwencjonalnej terapii nie jest refundowana.
Rynek CBD w Wielkiej Brytanii kwitnie z roku na rok!
Ustawodawstwo dotyczące CBD co ciekawe powstało w tym samym roku, w którym wprowadzono ustawę o nadużywaniu narkotyków. Od 1971 r. warunki tej ustawy regulują, że czyste CBD jest legalne. W rzeczywistości terminy prawne faktycznie wskazują na to, że marihuana zawierająca do 0,2% THC jest zgodna z prawem.
Jednak uprawa konopi wymaga licencji. Uzyskanie pozwolenia z kolei jest niezwykle trudne, nawet w przypadku odmiany Cannabis sativa. Konopie siewne mają niewielką lub żadną zawartość THC, a mimo to za ich uprawę można zostać pociągniętym do odpowiedzialności. Szacuje się, że istnieje ponad 1,3 miliona regularnych użytkowników CBD.
Dlaczego rynek konopii jest tak opłacalny?
Przede wszystkim dotyczy to implementacji zupełnie nowego sektora w gospodarce. Legalizacja to spory zastrzyk gotówki prosto do portfela rządu. Centre for Medicinal Cannabis szacuje, że rynek CBD w Wielkiej Brytanii będzie wart prawie 1 miliard funtów rocznie do 2025 roku.
Obecnie jego wartość wynosi około 300 milionów funtów rocznie, co nadal sprawia, że Wielka Brytania stanowi największy rynek CBD w Europie. Mówimy więc o samym kannabidiolu, a co jeśli dodamy do tego jeszcze konopie medyczne i indyjskie?
Na to pytanie warto odpowiedzieć sobie nawet samemu. Sumy będą ogromne. Nowy sektor to także łakomy kąsek dla inwestorów. Dlatego legalizacja będzie ciągnąć za sobą także korzyści dla obywateli. Powstaną nowe miejsca pracy, a czarny rynek przestanie przynosić w tym aspekcie profity dla organizacji przestępczych.
Jak wygląda uprawa CBD na rynku krajowym?
Wszystkie produkty CBD, które są obecne na brytyjskim rynku CBD, powstają z konopi przemysłowych. Posiadanie i uprawa jest całkowicie legalna, o ile w tym drugim wypadku masz pozwolenie. Jednak licencje są zwykle ważne tylko przez rok i pozwalają jedynie na przemysłowe wykorzystanie włókna i nasion.
Możesz również uzyskać licencję 3-letnią ze specjalnymi przywilejami. Droga prawna ku otrzymaniu licencji rocznej bywa skomplikowana, a co dopiero w aspekcie poszerzonym. Wszystko wygląda więc niezwykle obiecująco z dowolnej perspektywy.
Jednak wydaje się, że nie wszystko będzie tak piękne jak mogłoby się wydawać. Dlaczego Wielka Brytania nie zalegalizuje marihuany w najbliższej przyszłości? Chodzą bowiem takie słuchy, więc nawet mimo dość znacznych benefitów w tym aspekcie nie wszystko jest pewne.
Tak więc, mimo że legalne CBD i nielegalne rynki konopi indyjskich kwitną w Wielkiej Brytanii, to istnieje prawdopodobieństwo, że marihuana oraz pochodne nie zostaną zalegalizowane w najbliższej przyszłości.
Cała prawda o programie medycznej marihuany w Wielkiej Brytanii
Sajid Javid i inni upoważnieni lekarze, którzy są zarejestrowani w rejestrze specjalistów General Medical Council, przepisywali regularnie medyczne produkty z marihuany prawie rok temu. Niestety 31 października 2018 r. NHS przedstawił nowe wytyczne dotyczące zastosowania medycznego produktów na bazie konopi indyjskich w Wielkiej Brytanii.
NHS Business Services Authority poinformował, że od tego czasu wystawia się średnio mniej niż 10 recept na produkty na bazie konopi indyjskich do użytku medycznego. Skala dotyczy miesięcznie wszystkich pacjentów objętych leczeniem albo mających prawo się do niego zakwalifikować.
Zdanie branży konopnej na temat angielskiego systemu prawnego
Cam Battley, dyrektor generalny kanadyjskiej firmy Aurora Cannabis, która jest największą na świecie firmą zajmującą się konopiami leczniczymi stwierdził, że Wielka Brytania po prostu zawodzi pacjentów. Tym samym to zdanie tyczy się także obywateli. „Jaki był sens tworzenia systemu medycznej marihuany, skoro pacjenci nie mają do niej dostępu?”, zapytał Battley, przemawiając na corocznej konferencji Cannabis Europa w Londynie w czerwcu 2019 roku.
Battley miał w tym aspekcie rację. Tylko zarejestrowani specjaliści mogą przepisywać marihuanę medyczną i produkty takie jak Sativex. Otrzymali oni jednak zalecenie od Narodowego Instytutu Doskonałości Zdrowia i Opieki, aby tego nie robić. Dlaczego? Ponieważ leki te w obecnym stanie nie są opłacalne. Wielka Brytania naprawdę zawodzi pacjentów, którzy mogą skorzystać z marihuany medycznej.
Po pierwsze jest problem z dofinansowaniami, a po drugie nie da się otrzymać dostępu do leków z konopi. Co jest w tym smutne? Pacjentom pozostają konwencjonalne metody leczenia oparte w 100% na morfinie oraz innych mniej lub bardziej szkodliwych substancjach.
Paradoksy i patologie systemu prawnego pod kątem konopi
Mimo że Wielka Brytania jest największym na świecie dostawcą czarnorynkowej marihuany i produkuje 95 milionów ton rocznie, pod kątem rynku legalnego nadal jest uzależniona od importu z Holandii i Kanady. Ponadto pacjenci korzystający z medycznej marihuany w Wielkiej Brytanii są ofiarami prześladowań.
Te niedobory w połączeniu z brakiem recept NHS i postrzeganiem leków jako narkotyków nie tylko doprowadziły do tego, że setki osób płacą do 1000 funtów miesięcznie za prywatne recepty, ale i postawiły wielu pacjentów w bardzo niekorzystnej sytuacji.
Nie chodzi tutaj wyłącznie o kwestie materialne. Jeśli chory potrzebuje marihuany, ale nie może uzyskać jej legalnie, to mimo że medyczna marihuana nie jest technicznie zabroniona – pacjent nie ma szans jej uzyskać. Lekarz po prostu mu jej nie wypisze.
Na przykład, według Epilepsy Society, u jednego na 200 dzieci urodzonych w Wielkiej Brytanii diagnozowana jest padaczka. Choroba to stan neurologiczny, który powoduje drgawki lub napady. Nieregularne impulsy aktywności elektrycznej wpływają na mózg i przez to osoba chora traci panowanie nad odruchami własnego ciała.
Pod tym kątem jest to naprawdę smutne, gdyż padaczka w przypadku dzieci to najlepiej przebadana choroba, jeśli chodzi o stosowanie u dzieci. Leki są w prawie 100% bezpieczne i przede wszystkim skuteczne. Zmniejsza częstotliwość ataków. Dlaczego więc dostęp do nich jest tak samo trudny, jak w przypadku reszty pacjentów? Czemu coś co pomaga jest wręcz zabronione, mimo pozornej legalizacji?
Jak wygląda dostęp do recept na marihuanę w Wielkiej Brytanii?
Uprawa i przetwarzanie konopi indyjskich uznać należy za zabronione w Wielkiej Brytanii. Każda recepta jest zamawiana i sprowadzana na podstawie nazwiska pacjenta z innego kraju, co oznacza, że pacjenci czasami muszą czekać miesiącami na receptę. Jest to niestety dość absurdalna sytuacja.
W przypadku osób, które potrzebują marihuany do np. leczenia epilepsji u dzieci, czas oczekiwania może być wręcz śmiertelny. Pomimo zapewnień sekretarza ds. Zdrowia Matta Hancocka na temat tego, że medyczna marihuana będzie dostępna w NHS w ciągu kilku miesięcy po jej zalegalizowaniu, to do teraz nie sprowadzono ani jednej recepty na olej z konopi indyjskich w pełnym ekstrakcie.
Dzieje się tak, ponieważ lekarze zostali skutecznie zablokowani w przepisywaniu go z powodu braku dowodów klinicznych. Niestety, ale system prawny sam podcina sobie skrzydła. Ponadto bardzo nieprawidłowe pod kątem moralnym jest to, że wszystkie te decyzje mają charakter również polityczny.
Chodzi tutaj m.in. o opinię środowisk konserwatywnych na temat marihuany oraz jej przetworów. Lekarze w Wielkiej Brytanii są obecnie nadal przywiązani do tymczasowych wytycznych opracowanych przez Royal College of Physicians i British Pediatric Neurology Association w 2018 roku. Oznacza to, że import nie jest zabroniony prawnie. Po prostu w praktyce jest niemożliwy. Paradoks?
Prawodawstwo dotyczące rynku CBD w Wielkiej Brytanii jest niejasne
Mimo, że rynek CBD przeżywał w Wielkiej Brytanii duży rozkwit w ostatnich latach, to legalność niektórych produktów pochodnych jest nadal niejasna. Nawet w przypadku znanych suplementów i osób, które promują ich skuteczność.
Chodzi głównie o rozpoznawalne twarze dokumentujące swoje doświadczenia z CBD i padaczką. Obecnie bardziej niż kiedykolwiek, niektórzy sprzedawcy CBD mają nieco więcej problemów i zauważalny jest wzrost konfrontacji z prawem dotyczącym sprzedaży kwiatów konopi CBD.
Dotyczy to nawet hodowców, którzy posiadają odpowiednie licencje oraz pozwolenia. W tym aspekcie należy przede wszystkim wymienić liczne kontrole oraz rewizje na plantacjach ze strony służb porządkowych. Warto nadmienić, że jedna taka wizyta oznacza przestój w pracy, a to są oczywiście koszta.
Bez odpowiednich pozwoleń wydaje się, że CBD można by nawet postrzegać zwykły kanabidiol jako narkotyki klasy B. Dlaczego? Bo mimo wszystko przedsiębiorcy bywają w ten sposób traktowani. Jako sprzedawcy środków psychoaktywnych.
Licencje pozwalają tylko na uprawę konopi z niską zawartością THC do celów przemysłowych, a ponadto pozwalają jedynie na użycie wymienionych w ustawie części rośliny. Innymi słowy, licencje zezwalają tylko na użycie nasion i łodygi / włókna, a nie kwiatów.
Co wbrew pozorom jest dość nieekonomiczne, gdyż to właśnie tam znajduje się największa zawartość substancji pożądanej.
Kwiaty CBD są niedozwolone w Wielkiej Brytanii?
Kwiaty marihuany CBD są wbrew powszechnemu przekonaniu nielegalne w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Z tego względu, że takie jest prawo. Ponadto nawet zagraniczne sklepy internetowe, takie jak Kingdom of Green, zdecydowały się zaprzestać sprzedaży kwiatów konopi CBD z powodu niejasnych przepisów.
O możliwościach przepisywania CBD i marihuany medycznej dyskutowano już w marcu 2019 roku. Wydaje się jednak, że jest jeszcze wiele do przedyskutowania, jeśli chodzi o dostęp do CBD za pośrednictwem NHS. Posiadanie jaśniejszych wytycznych dotyczących produkcji i sprzedaży produktów CBD, a w szczególności kwiatów konopi w Wielkiej Brytanii i UE pomogłoby w ustabilizowaniu obrotu, dostępu i sprzedaży.
Rynek CBD będzie i tak nadal prosperował, jednak byłoby to o wiele prostsze, a przede wszystkim bardziej klarowne pod kątem prawnym. W styczniu 2019 r. unijny system dotyczący żywności zdecydował o zaklasyfikowaniu wszystkich wyekstrahowanych kannabinoidów jako „nowatorskich”. Może to mieć poważne konsekwencje dla branży CBD.
Zdanie najważniejszych brytyjskich partii politycznych na temat marihuany
Mimo szerokiego spektrum sprzeciwów, marihuana oraz leki na jej bazie mają wielu zwolenników. Nie tylko wśród obywateli i ruchów konopnych, ale i nawet politów.
Na początku roku 2020 trzej posłowie: Jonathan Djanogly (Partia Konserwatywna), David Lammy (Partia Pracy) i Sir Norman Lamb (Liberalni Demokraci) wrócili z podróży do Kanady i stwierdzili, że Wielka Brytania prawdopodobnie całkowicie zalegalizuje używanie konopi indyjskich w ciągu pięciu do dziesięciu kolejnych lat. Skąd taka opinia?
Dlaczego nawet przedstawiciel bardzo przeciwnych temu konserwatystów opowiedział się za tym pomysłem? Ze względu na szerokie spektrum korzyści, które legalizacja przyniesie i to nawet w krótkiej perspektywie. W rzeczywistości Liberalni Demokraci oficjalnie od kilku lat popierają legalizację marihuany w Wielkiej Brytanii. Członkowie innych partii również zaczynają zmieniać zdanie i nastawiać się pozytywnie do całego założenia.
Procentowy udział poszczególnych partii w rządzie i ich opinia na temat legalizacji marihuany
Partia Konserwatywna i Unionistyczna
Pozycja: centroprawica
Wyniki wyborów: 42,4% (2017)
Partia Konserwatywna nie ma jasnego stanowiska w sprawie marihuany. Na przykład lider partii Boris Johnson opowiada się za legalizacją medycznej marihuany, podczas gdy wielu członków jego partii jest przeciwnych wszelkim legalnym konopiom.
Partia Pracy
Pozycja: centrolewica
Wyniki wyborów: 40% (2017)
Partia Pracy jest przeciwna legalizacji marihuany w Wielkiej Brytanii. Jednak posłowie tacy jak David Lammy pokazują, że nie każdy członek Partii Pracy jest przeciwny legalizacji marihuany.
Liberalni Demokraci
Pozycja: centrolewica
Wyniki wyborów: 7,4% (2017)
Liberalni Demokraci oficjalnie opowiadają się za legalizacją marihuany w Wielkiej Brytanii.
Źródło wyników wyborów oraz nastawienia w stosunku do marihuany: materiały prasowe oraz analizy BBC
Kiedy możemy spodziewać się legalizacji konopi w Wielkiej Brytanii?
Głównym zarzutem wobec legalizacji marihuany nadal jest rzekome zagrożenie dla zdrowia psychicznego. Ostatnie trendy wydają się jednak popierać legalizację i regulację sprzedaży marihuany w sektorze państwowym.
Liberalni Demokraci już opowiadają się za legalizacją i w momencie, gdy inne partie takie jak Partia Pracy nadal oficjalnie sprzeciwiają się legalizacji marihuany, to niektórzy politycy, jak David Lammy z Partii Pracy, zmieniają swoje stanowisko w tej sprawie.
„Chcę, żeby rynek został zalegalizowany, uregulowany i odebrany organizacjom przestępczym”,
powiedział w BBC poseł Tottenhamu, David Lammy po powrocie z Toronto.
„Chcę, aby w tym kraju sprzedaż była klarowna prawnie, oznaczona i odpowiednio zorganizowana”
– ciągnął Lammy. Ta zmiana zdania może być wyznacznikiem przyszłych kierunków modernizacji stanowiska partii biorąc pod uwagę, że partia Davida Lammy’ego jest przeciwna legalizacji marihuany.
Dlaczego rynek legalnej marihuany w Wielkiej Brytanii to dobry pomysł?
Dobrze prosperujący rynek CBD w Wielkiej Brytanii, kwitnące rynki legalnej marihuany oraz bardzo duże zastrzyki gotówki na rzecz skarbu Państwa. Natomiast to są jedynie malutkie benefity, jakie wygeneruje implementacja sektora konopnego w Wielkiej Brytanii.
Skąd możemy to wiedzieć? Wystarczy porównać sytuację w niektórych stanach USA przed i po legalizacji marihuany. Warto także zwrócić uwagę jak sprawdza się to krajach, takich jak Kanada, Urugwaj i dynamicznie rozwijające się rynki marihuany medycznej Niemczech.
Takie przykłady powinny, miejmy nadzieję, dać ustawodawcy angielskiemu dobre pojęcie o tym jak wiele Wielka Brytania obecnie traci. Przeszłość pokazuje, że jest to dużo pieniędzy na opodatkowanie, a także funduszy generowanych przez rynek, pochodzących prosto z konopi.
Przyszłość konopi w Anglii
Wydaje się, że sprawy idą w dobrym kierunku. We wrześniu 2020 roku Financial Conduct Authority (FCA) zezwolił firmom zajmującym się medyczną marihuaną na notowanie na Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Jednak na razie firmy sprzedające rekreacyjną marihuanę nadal pozostają zablokowane z powodu ustawy o dochodach z przestępstw.
Financial Times spodziewa się, że wielkość rynku konopi indyjskich w Wielkiej Brytanii osiągnie 16,5 miliarda funtów do następnej dekady. Ponadto 25 czerwca firma Tilray ogłosiła import hurtowych dostaw medycznego oleju z konopi indyjskich do Wielkiej Brytanii. Firma Tilray uzyskała już zgodę organów regulacyjnych na sześć produktów na bazie konopi indyjskich w Wielkiej Brytanii.
21 stycznia Canopy Growth ogłosiło wejście na brytyjski rynek produktów leczniczych na bazie konopi. Firma dokonała tego za pośrednictwem nowej firmy Spectrum Biomedical UK. 9 sierpnia marka jeszcze bardziej wzmocniła swoją pozycję na brytyjskim rynku marihuany leczniczej, zatrudniając na swoją rzecz badacza medycznego Beckley Canopy Therapeutics.
Jak Brexit może wpłynąć na ustawodawstwo dotyczące konopi indyjskich w Wielkiej Brytanii?
Boris Johnson wzywał w swoim czasie do wyborów na 12 grudnia i twierdził, że posłowie trzymają kraj jako „zakładnika”, odmawiając przeprowadzenia rzetelnych wyborów parlamentarnych. Jednak Liberalni Demokraci i Szkocka Partia Narodowa dążą obecnie do tego, aby wybory odbyły się 9 grudnia.
Liberalni Demokraci już popierają legalizację marihuany, Brexit może jednak w jakiś sposób okazać się dobry dla brytyjskiego rynku konopi. Mimo to z 35 posłami SNP i 19 posłami w Izbie Gmin, sukces ustawy zależy od poparcia międzypartyjnego, a także od zgody UE na przedłużenie terminu w sprawie Brexitu co najmniej do 31 stycznia.
Do tej pory UE zgodziła się na przedłużenie, jednak nie podjęła decyzji o nowym terminie. Dziś ambasadorowie z 27 krajów członkowskich UE spotykają się w Brukseli, aby rozpatrzyć projekt decyzji o przedłużeniu terminu wyjścia Wielkiej Brytanii do 31 stycznia 2020 roku.
Czy faktycznie marihuana będzie za jakiś czas legalna na terenie Wielkiej Brytanii?
Zdecydowanie tak. Dlaczego? Rozszerzenie gospodarki o zupełnie nowe perspektywy jest bardzo korzystne, jeśli chodzi o Brexit. Zapewniłoby bardzo dobrą podstawę finansową nawet w przypadku, gdyby wyjście z Unii Europejskiej odbiło się w jakikolwiek sposób na ekonomii państwa.
Wszystko bowiem ze sobą jest nadal powiązane i nawet po Brexicie przez jakiś czas ściśle będzie. Nie da się prosto, szybko i łatwo zmienić całej koniunktur, na której opiera się aktualnie gospodarka, a w szczególności ta międzynarodowa.
Tak jak powiedział poseł Lammy, legalizacja to kusząca opcja i z pewnością jest kwestią kolejnych w przybliżeniu 10 lat. Pozostaje nam jedynie czekać i obserwować sytuację.
Źródło: https://straininsider.com
Autor:
VapoManiak, wielki fan waporyzacji, kolekcjoner i niezależny recenzent waporyzatorów. Masz pytanie? Napisz do mnie lub zostaw komentarz – odezwę się! Zapraszam też na grupę na Facebooku: Waporyzacja Ziół Leczniczych, gdzie otwarcie dzielę się swoją wiedzą i odpowiadam na bieżące pytania.