Oba te światy przenikają się na wskroś. Zresztą nie bez powodu, gdyż pierwszy nie byłby tak bogaty i ciekawy, gdyby nie drugi. W praktyce początku jazzu mają bardzo dużo wspólnego z konopiami. Nie od dzisiaj roślina ta znana jest ze swoich właściwości, które wspierają kreatywność i pozwalają wspiąć się na wyżyny kunsztu artystycznego. W jaki sposób marihuana wpłynęła na jazz? Którzy muzycy mieli z nią coś wspólnego?
Jak jazz, to i Nowy Orlean
Światy muzyki i marihuany przenikają się ze sobą od ponad stu lat. Dzisiaj być może gatunek ten nie jest tak popularny jak pop, jednak nigdy jazz nie kojarzył się z konopiami.
Można raczej powiedzieć, że bliżej marihuanie do hip-hopu niż do jazzu. Prawda jest jednak taka, że konopie miały bardzo duży wpływ na legendarne postacie z ery XIX i XX-wiecznego jazzu. Pierwsze piosenki m.in. Louisa Armstronga poświęcone były konopiom!
Imigranci, konopie i jazz
Początek XIX i XX wieku to przede wszystkim migracje ludności z Południowej Ameryki, Kolumbii, Karaibów i Afryki do USA. Wraz z imigrantami trafiły tam również konopie indyjskie. Do dzisiaj Jamajka i Meksyk to państwa, które od lat kojarzą się z tą rośliną.
Zresztą nie bez powodu, gdyż są one wpisane w tamtejszą historię i kulturę. Imigranci po przybyciu do Stanów Zjednoczonych trzymali się razem i żyli w małych, zintegrowanych ze sobą społecznościach, co z kolei przełożyło się na to, że powstały dzielnice imigranckie.
rozważ zakup w VapeFully 💜 |
Nowy Orlean stolicą jazzu i… konopi
Storyville to jedna z dzielnic Nowego Orleanu. Od lat kojarzona jest jako dzielnica prostytutek. To właśnie tam wszystko się zaczęło. Grupa Afroamerykanów wyszła na ulicę i zaczęła tworzyć muzykę, która dzisiaj przeznaczona jest praktycznie wyłącznie tylko dla prawdziwych koneserów. Jazz łączył w sobie elementy afrykańskiej, amerykańskiej i europejskiej muzyki.
Marihuana stylem bycia jazzmana
Wśród twórców alkohol oraz konopie były chlebem powszechnym, motorem muzyki jazzowej. Dla wielu twórców jazzu stały się również źródłem inspiracji. Warto wspomnieć, że muzyka grana w Nowym Orleanie charakteryzowała się dużą formą ekspresywności, a także naciskiem na interpretację.
Na gruncie jazzu wykształciło się również zupełnie nowe pojęcie, zwane improwizacją. Muzycy bardzo często angażowali też w swoje występy publikę. Wystarczyło jedno ciekawe solo, aby oglądający zaczynali klaskać.
Jazz zdobywał na popularności z czasem. Bardzo szybko stał się głównym gatunkiem afroamerykańskich imigrantów w USA. W ówczesnym czasie słuchanie jazzu stało się formą odpoczynku dla niższych klas robotniczych. Oprócz tego zaczął również przenikać się do wyższych sfer, jednak przez prawie 50 lat w dużej części jazz wówczas reprezentowali Afroamerykanie mieszkający w USA.
Popularność jazzu rosła
Jeszcze na początku XX wieku jazz nie był tak popularny, jak obecnie. Stanowił niewielką grupkę interesantów, którzy zyskiwali na sile. Występy jazzmanów nadal stały poza mainstreamem. Ograniczały się głównie do miejsc publicznych, miejscowych barów, a także środowisk typowo muzycznych.
Bary i puby dzięki jazzowi stały się centrum muzyki, tańców i przede wszystkim palenia konopi. Niektórzy woleli marihuanę od alkoholu – tym bardziej, że od 1920 roku w USA nastały czasy prohibicji alkoholowej. Jeśli jeden środek jest zakazany, to drugi staje używką numer jeden.
W czasach prohibicji marihuana królową jazzu
Od pierwszej połowy XX wieku w czasach twardej prohibicji konopie były alternatywą dla alkoholu. Marihuana pozwalała jazzmanom wkroczyć w zupełnie innym stan ducha. Dzięki niej mogli tworzyć zupełnie nowe wariacje. Nawet jeden z ojców jazzu, czyli Louis Armstrong, znany był ze swojego pozytywnego stosunku wobec konopi. W swojej biografii pisał:
“Konopie sprawiają, że czujesz się po prostu dobrze. Relaksują i zapominasz o wszystkich złych rzeczach. Konopie sprawiają, że czujesz się akceptowany, a kiedy jesteś z innym palaczem, to czujesz szczególne poczucie pokrewieństwa”.
Mezz Mezzrow to inna ikona jazz. Związany był ze środowiskiem Armstronga. Od zawsze podkreślał niezwykłe właściwości marihuany. Jazzowy klarnecista żydowskiego pochodzenia sięgał po tę używkę, gdyż:
“Herbata (jak mówili w slangu na marihuanę) zostawia muzyka w idealnej atmosferze, dlatego tak wielu jazzmanów z niej korzysta. Dzięki niej słyszy się wszystko na raz i to dobrze”.
Korzenie marihuany w muzyce jazzowej
W latach 20′ XX wieku konopie przeżywały prawdziwy boom w wyniku wprowadzenia prohibicji. Kultura palenia zakorzeniła się na dobre w jazzie, co sprawiło, że muzycy stworzyli unikalny slang związany z marihuaną. „High” przetrwał nawet aż do dzisiaj. To tylko jedno z wielu określeń, jakie Afroamerykanie wykreowali na tle jazzu.
Konopie inspirują do dzisiaj
Nie można przypisywać konopiom głównych zasług, jednak są one nieodłącznym elementem jazzu i muzyki wszelakiej do dziś. Twórcy obecni i z owych czasów chętnie wykorzystują charakterystyczne właściwości konopi, a sami twierdzą, że marihuana pomogła im lepiej wyrazić samych siebie. Wniosek jest jeden – konopie mają w sobie 'to coś’.
Autor:
VapoManiak, wielki fan waporyzacji, kolekcjoner i niezależny recenzent waporyzatorów. Masz pytanie? Napisz do mnie lub zostaw komentarz – odezwę się! Zapraszam też na grupę na Facebooku: Waporyzacja Ziół Leczniczych, gdzie otwarcie dzielę się swoją wiedzą i odpowiadam na bieżące pytania.