Ghost MV1 Waporyzator to bardzo ciekawe urządzenie – spore i ciężkie, ale produkujące niesamowitą parę, chyba najlepszą spośród wszystkich modeli przenośnych. Nie jest to jednak sprzęt, który polecam całkowicie początkującym użytkownikom. Dlaczego? Jaka jest moja opinia o Waporyzatorze Ghost MV1? Czy ma on jakieś istotne wady? Dowiecie się z mojej recenzji!
Update: Niestety wiosną 2020 roku firma Ghost Vapes ogłosiła bankructwo, zaś produkcja i sprzedaż modelu Ghost MV1 zostały wstrzymane. Nawet jeśli znajdziecie gdzieś jeszcze Ghost MV1 to w obecnej sytuacji nie polecam jego zakupu – o gwarancji producenta możecie zapomnieć…
Na recenzję Ghost MV1 wielu z Was czekało od dość dawna – pierwotnie miała ona ukazać się jesienią 2018 roku.
Przed napisaniem każdej recenzji dany waporyzator testuję zazwyczaj nie krócej niż 4-6 tygodni. W przypadku Ghost’a postanowiłem jednak przedłużyć swoje testy tego urządzenia – trwały blisko 6 miesięcy.
I cieszę się, że dałem sobie tyle czasu, ponieważ pozwoliło mi to na przetestowanie tego waporyzatora na dosłownie dziesiątą stronę i opanowanie optymalnej techniki korzystania z niego, pozwalającej w pełni cieszyć się oferowanymi przezeń osiągami.
Dziś w Wasze ręce trafia moja najdłuższa i najbardziej wyczerpująca recenzja waporyzatora, jaka kiedykolwiek została opublikowana na VapoManiaku – liczy ona blisko 6 tys. słów!
Jest tak nie bez przyczyny – to naprawdę wyjątkowy sprzęt! Zapraszam Was również do obejrzenia Video-Recenzji Ghost MV1 – również jest długa 🙂
Ghost MV1 Waporyzator w skrócie. Czy warto?
Pierwsze wrażenia – 95/100:Ghost MV1 robi fenomenalne pierwsze wrażenie. Od razu widać i czuć, że jest to produkt bardzo solidny, o absolutnie najwyższej jakości wykonania. Wygląd urządzenia to oczywiście kwestia gustu, mnie Ghost MV1 bardzo się spodobał.
Nie można jednak pominąć faktu, że jest to jeden z największych i zdecydowanie najcięższy spośród wszystkich waporyzatorów przenośnych dostępnych na rynku – jednym to będzie przeszkadzać, innym nie.
Poza samym waporyzatorem, w skład zestawu wchodzi także komplet wysokiej jakości akcesoriów. Pierwsze wrażenie – wyśmienite!
Łatwość użytkowania – 75/100:W mojej opinii, Ghost MV1 to waporyzator dla użytkowników mających już pewne doświadczenie w waporyzacji. Z tego względu odradzam co osobom całkowicie początkującym.
By osiągnąć maksimum możliwości, jakie oferuje ten sprzęt, trzeba uprzednio spędzić trochę czasu by znaleźć swój złoty środek – odpowiednie nabicie kapsułki z suszem oraz optymalną technikę użytkowania. Gdy już to opanujemy – jest bajka!
Wymaga to jednak trochę czasu. Wygodę użytkowania nieco obniża bardzo długi czas ładowania baterii.
Styl inhalacji on-demand jest jednak niezwykle wygodny i z nawiązką rekompensuje wszystkie niedogodności.
Vapor – 100/100:Para produkowana przez Ghost MV1 to prawdziwa poezja! W żadnym waporyzatorze przenośnym nie spotkałem się jeszcze z równie dobrze schłodzoną parą, co jest zasługą specjalnego systemu chłodzącego, tzw. heat sink.
Poza niezwykle komfortową temperaturą, muszę przyznać, że vapor jest naprawdę fenomenalnej jakości – jego smakiem można się delektować, nie jest on w żadnym stopniu drapiący ani drażniący i potrafi być go naprawdę sporo.
Przede wszystkim zaś, para produkowana przez Ghost MV1 jest niesamowicie efektywna – potrafi zaskoczyć nawet prawdziwych weteranów waporyzacji!
Wydajność – 94/100:W zależności od techniki nabicia kapsułki, do jednej inhalacji będziemy zużywać od 0,1 g do nieco ponad 0,15 g materiału roślinnego. Ilość taka pozwoli na kilka (5 do 10) solidnych wdechów z jednego nabicia.
Taka inhalacja będzie w pełni satysfakcjonująca nawet dla doświadczonych użytkowników – Ghost MV1 naprawdę fenomenalnie radzi sobie z ekstrakcją, czyli wydobywaniem substancji aktywnych zawartych w suszu roślinnym.
Więcej niż satysfakcjonujące efekty osiągane przy zużywaniu bardzo niewielkich ilości ziół mogą oznaczać tylko jedno – Ghost MV1 to niesamowicie wydajny waporyzator!
Dyskrecja – 50/100:Jeśli szukasz dyskretnego waporyzatora – szukaj dalej, tu go nie ma 😉
A tak bardziej serio – Ghost MV1 jest duży, wygląda trochę jak statek kosmiczny i w większości przypadków posiada błyszczące wykończenie obudowy i chromowane elementy, przez co bardzo rzuca się w oczy.
Jedynym, co nieco go ratuje na polu dyskrecji jest bardzo mała ilość zapachu towarzyszącego inhalacjom i praktycznie brak jakiegokolwiek zapachu wydobywającego się z urządzenia gdy nie jest ono użytkowane.
Z racji jednak na wygląd tego sprzętu, ja osobiście Ghost MV1 używam tylko w domu i Wam zalecam to samo.
Bateria – 80/100:Ghost MV1 to pierwszy konwekcyjny waporyzator on-demand pozwalający na sensowną ilość inhalacji na jednym ładowaniu – zazwyczaj jestem w stanie wykonać około 8 inhalacji zanim jestem zmuszony ponownie podłączyć go do ładowania. Jedną z największych wad Ghost MV1 jest czas ładowania przy użyciu kabla USB – wynosi on ponad 8 godzin…
Możemy ten czas skrócić do zaledwie 2 godzin, do tego jednak potrzebna jest ładowarka Fast Charger, za którą trzeba oddzielnie zapłacić.
Jeśli pozostawimy urządzenie w trybie standby (szybkiej gotowości do pracy) to bateria będzie się powoli rozładowywać – po kilku dniach leżenia w tym trybie bez użytkowania bateria Ghost MV1 może się wyładować.
Czyszczenie – 80/100:System wymiennych kapsułek sprawia, że nie musimy czyścić komory na susz wewnątrz urządzenia, jak we wszystkich innych waporyzatorach – w przypadku Ghost MV1 po prostu wyjmujemy kapsułkę i wrzucamy ją do pojemnika z alkoholem izopropylowym. To bardzo wygodne rozwiązanie!
Oprócz tego raz na jakiś czas – czyli np. raz na 20-30 inhalacji – dobrze jest rozłożyć na części i wyczyścić system chłodzący parę. Nie jest to jednak ani skomplikowane ani czasochłonne.
Wątpię więc aby czyszczenie Ghost’a jakoś szczególnie napsuło Wam krwi 😉
Gwarancja – 95/100:Nie jestem fanem drogich waporyzatorów z krótkimi gwarancjami. Na szczęście Ghost MV1 nie należy do tej grupy. Po zarejestrowaniu urządzenia na stronie producenta domyślna (2-letnia) gwarancja zostaje wydłużona do okresu aż 5 lat, co stanowi naprawdę solidną gwarancję i daje przyjemne poczucie bezpieczeństwa.
Taki okres gwarancji w mojej opinii odzwierciedla też jakość wykonania urządzenia – Ghost MV1 powinien spokojnie posłużyć przez taki okres czasu.
Jeśli bateria zużyje się wcześniej – możemy ją samodzielnie wymienić.
Ostateczny werdykt – 95/100:Ghost MV1 to zdecydowanie najlepszy elektroniczny waporyzator typu on-demand i jednocześnie urządzenie produkujące najlepszej jakości (i najsmaczniejszą!) parę spośród wszystkich modeli w segmencie przenośnym.
Od większości wapków typu on-demand odróżnia go mocna bateria, która pozwala na wiele inhalacji na jednym ładowaniu. Nie polecam jednak Ghost’a osobom poszukującym pierwszego waporyzatora – to sprzęt, do którego lepiej mieć pewne „waporyzacyjne doświadczenie”, na pierwsze urządzenie lepiej wybrać chociażby Fenix Mini Waporyzator.
Choć jest duży i ciężki, Ghost MV1 jest naprawdę poręczny i gdy już go sobie oswoimy, możliwości tego waporyzatora mogą znacznie przekroczyć nasze oczekiwania. Zdecydowanie więcej o Ghost MV1 dowiecie się z mojej pogłębionej recenzji, którą znajdziecie poniżej!
Zdecydowany na zakup? Przejdź do sklepu, w którym możesz nabyć Ghost MV1 Waporyzator. Dzięki zakupom w VapeFully wspierasz funkcjonowanie mojego bloga, za co serdecznie dziękuję!
Sprawdź co o Ghost mówią eksperci z VapeFully:
rozważ zakup w VapeFully 💜 |
Ghost MV1 Waporyzator – recenzja pogłębiona
Jakie pierwsze wrażenia z używania?
Jak wspomniałem już wcześniej, na Waporyzator Ghost MV1 czekałem naprawdę długo.
Gdy więc już w końcu trafił w moje ręce, byłem bardzo podekscytowany.
Choć waporyzatorów nie należy oceniać na podstawie pudełka, w przypadku Ghost MV1 robi ono naprawdę bardzo pozytywne wrażenie: gruby, lakierowany karton, magnetyczne zamknięcie, lajfstajlowe grafiki w środku – wygląda to naprawdę porządnie. Jak możecie się domyślać, dość szybko jednak straciłem zainteresowanie pudełkiem na rzecz samego waporyzatora.
Jakie pierwsze wrażenie zrobił na mnie Ghost MV1?
Jest duży, ciężki – zdecydowanie cięższy od wszystkich innych waporyzatorów przenośnych – i wyglądem przypomina nieco statek kosmiczny 😉
Wygląd jest zresztą kwestią gustu – niektórym użytkownikom (w tym mnie) ten waporyzator się podoba, innym – wręcz przeciwnie.
Wybrałem wersję Nickel, która w moim odbiorze jest po prostu złota. Jedną z moich pierwszych myśli było to, że choć błyszczący lakier świetnie się prezentuje, to może on się dość mocno palcować – jak się później okazało, nie myliłem się.
Osobom niemającym ochoty na czyszczenie odcisków palców polecam wersję Stealth, pokrytą czarnym, matowym, niepalcującym się lakierem.
Ghost MV1 wykorzystuje ciekawy mechanizm ładowania suszu – nie jest on nabijany do komory grzewczej wewnątrz urządzenia, zamiast tego napełniamy nim wymienne ceramiczne kapsułki, tzw. crucibles.
Do tego, jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce jeszcze wrócimy w dalszej części recenzji.
W każdym razie, w górnej części frontu urządzenia znajdują się otwierane przyciskiem drzwiczki, w których montowana jest kapsułka. Poniżej drzwiczek znajduje się główny przycisk – służy on do włączania/wyłączania waporyzatora, sprawdzania poziomu naładowania baterii oraz zmiany aktualnego ustawienia temperatury.
ezpośrednio pod tym przyciskiem umiejscowiona jest dioda LED, składająca się właściwie z 3 mniejszych diod, zdolnych do świecenia na różne kolory.
Tył urządzenia to w znacznej mierze bateria, a właściwie wymienny moduł baterii (Battery Pack), w którym znajdują się dwie baterie typu 18650 – jest to jedna całość, nie damy rady samodzielnie wymienić znajdujących się wewnątrz ogniw. Na module baterii znajduje się port micro-USB oraz dioda informująca o stanie ładowania.
Z kolei nad baterią, w specjalnie wyprofilowanym na kciuka miejscu, umiejscowiony jest drugi przycisk – vape button. Służy on tylko i wyłącznie do aktywowania grzałki gdy waporyzator jest włączony.
Jednym z najciekawszych rozwiązań technologicznych w Ghost MV1 Waporyzator jest system chłodzący parę, tzw. heat sink.
Jest to metalowo-ceramiczny moduł, przez który para przelatuje zanim trafi do ustnika – w międzyczasie musi ona pokonać kilka „zakrętów”, tym samym wytracając swoją temperaturę.
W module chłodzącym parę zainstalowany jest wysuwany szklany ustnik – wysuwając i wsuwając go będziemy w stanie regulować swobodę przepływu powietrza, a zatem i gęstość wdychanej pary. Heat sink to rozwiązanie prawdziwie rewolucyjne, pozwala bowiem schłodzić parę do poziomu dotychczas nieosiągalnego dla jakiegokolwiek waporyzatora przenośnego.
Do tego jeszcze wrócimy w dalszej części recenzji.
Ghost MV1 jako całość robi wrażenie urządzenia wykonanego z najlepszych dostępnych materiałów, jest bardzo solidny i doskonale wyprofilowany – świetnie leży w dłoni i jest dobrze wyważony.
Trochę gorzej gdy postawimy urządzenie na stole – stosunkowo łatwo je przewrócić, co w połączeniu ze znaczną masą Ghost’a na dłuższą metę nie może mu wychodzić na dobre.
Oprócz samego waporyzatora w zestawie znajdziemy zapasową kapsułkę, podkładkę do waporyzacji koncentratów, 3 waciki nasączone alkoholem izopropylowym, 3 patyczki do czyszczenia, 3 „wykałaczki” do czyszczenia, kabel USB do ładowania, a także skróconą instrukcję obsługi.
Solidny zestaw wysokiej jakości akcesoriów, najbardziej jednak brakuje w nim ładowarki umożliwiającej szybkie ładowanie baterii – przez micro-USB trwa to całe wieki (o tym poniżej), zaś ładowarkę Fast Charger do Ghost MV1 musimy dokupić oddzielnie i nie jest ona przesadnie tania.
Zanim przeszedłem do pierwszych inhalacji (więcej o wrażeniach z nich płynących przeczytacie w tym archiwalnym poście na blogu), zgodnie z instrukcją postanowiłem naładować baterię do pełna – podłączyłem więc kabel USB do adaptera ściennego i zacząłem czekać aż bateria się naładuje. Trwało to aż 10 (!!!) godzin.
To zdecydowanie zbyt długo, szczególnie dla kogoś niemogącego się doczekać by przetestować nowy waporyzator 😉
Podsumowując, zarówno sam Ghost MV1 Waporyzator, jak i znajdujące się w zestawie akcesoria prezentują się świetnie, są wykonane bardzo starannie i zrobiły na mnie doskonałe pierwsze wrażenie.
Sprzęt jest nieco cięższy niż podejrzewałem, ale absolutnie mi to nie przeszkadza.
Gorzej z pierwszym ładowaniem, które trwało całe wieki. Za pierwsze wrażenie Ghost MV1 Waporyzator oceniam na 95 punktów na 100. Zdecydowanie jest efekt „wow”.
Czy Ghost MV1 jest łatwy w użytkowaniu?
Gdy na codzień pomagam Wam w wyborze waporyzatorów odpisując na Wasze liczne wiadomości, mało komu na pierwsze urządzenie polecam elektroniczne waporyzatory on-demand, takie jak Firefly 2 Waporyzator, Grasshopper Waporyzator czy recenzowany właśnie Ghost MV1. Dlaczego?
Powód jest prosty – są one zazwyczaj o wiele bardziej wymagające jeśli chodzi o technikę użytkowania, przez co dla osób dopiero stawiających pierwsze kroki w świecie waporyzacji mogą być nieco przytłaczające, a w konsekwencji zniechęcające do całej idei waporyzacji.
Osobom całkowicie początkującym polecam najczęściej model bardzo proste w obsłudze, takie jak PAX 3 Waporyzator, Fenix Mini Waporyzator czy Boundless Tera Waporyzator. Pozwalają one gładko wejść w świat waporyzacji i przygotowują grunt pod bardziej zaawansowane modele.
Z tego względu, w mojej ocenie Ghost MV1 Waporyzator to zdecydowanie lepszy wybór na kolejny waporyzator niż na pierwsze urządzenie – aby uzyskać optymalne rezultaty trzeba bowiem nieco poeksperymentować z kilkoma zmiennymi, takami jak stopień zmielenia suszu, stopień ubicia go w kapsułce, tempo oraz długość wdechu.
Dla początkujących użytkowników to w mojej ocenie trochę zbyt dużo parametrów, które trzeba ogarnąć. Bez urazy więc dla użytkowników początkujących, ale Ghost MV1 polecam osobom mającym już inny waporyzator lub przynajmniej posiadających pewne doświadczenie w waporyzacji. Jak wygląda użytkowanie Ghost MV1?
Po naładowaniu baterii urządzenia wyjmujemy z niego kapsułkę i napełniamy ją suszem. To element dość kluczowy dla kształtu całej inhalacji.
Zarówno filimiki Ghost Vapes (producenta urządzenia), jak i promujące MV1 filmy Vape Critic’a mówią o luźnym wypełnieniu kapsułki średnio zmielonym suszem.
Rozwiązanie takie zapewnia świetny smak i praktycznie brak jakiegokolwiek oporu przy wdechu, jednak para jest bardzo nierównomierna – zazwyczaj pierwszy wdech dawał doskonały smak i bardzo mało widocznej pary, potem następowała wielka chmura przy wdechu nr 2, by potem ustąpić miejsca jeszcze 2-3 wdechom, które dawały już zdecydowanie mniej gęstą parę.
Początkowo wychodziłem z założenia, że Ghost MV1 po prostu tak działa i nie protestowałem, bowiem zarówno smak, jak i efekty inhalacji były dla mnie więcej niż zadowalające.
Po pewnym czasie jednak, dzięki poradzie od jego z Was (pozdrawiam Cię Remigiuszu!) odkryłem, że nieco mocniejsze (ale bez przesady!) ubicie i nieco drobniejsze zmielenie suszu daje zdecydowanie lepsze efekty – wymaga to użycia nieco większej ilości suszu, zapewnia jednak zdecydowanie bardziej gęstą parę i większą ilość wdechów z jednej kapsułki.
Znalezienie mojego własnego złotego środka (idealnego nabicia i techniki użytkowania) zajęło mi ładnych kilka tygodni – to zdecydowanie dłużej niż w przypadku jakiegokolwiek innego waporyzatora, nie licząc Firefly 2 Waporyzator, którego oswajałem naprawdę długo.
Gdy już jednak opanowałem Ghost’a do perfekcji, przez blisko 2 miesiące nie używałem praktycznie żadnego innego waporyzatora.
Czyli: trzeba poświęcić sporo czasu na doszlifowanie techniki użytkowania, gdy już to jednak zrobimy to ze sprzętu korzysta się wspaniale.
Wracając do rzeczy: gdy kapsułka jest już napełniona, umieszczamy ją w drzwiczkach waporyzatora, zamykamy je i włączamy urządzenie.
Dość irytujące jest to, że wieczko kapsułki nie zatrzaskuje się na niej w żaden sposób – gdy obrócimy kapsułkę do góry nogami, wieczko po prostu spadnie na ziemię, dodatkowo możemy rozsypać znajdujący się w środku susz.
Można się do tego przyzwyczaić, na początku jednak umieszczanie kapsułki w urządzeniu przy jednoczesnym uważaniu na jej wieczko może przysporzyć nieco trudności niewprawionym palcom. Gdy już zamkniemy drzwiczki, włączamy urządzenie.
Przy pierwszy uruchomieniu (i po każdym wyjęciu baterii) urządzenie będzie w tzw. shipping mode, czyli aby móc je włączyć będziemy musieli długo przytrzymać włącznik, by następnie móc normalnie uruchomić Ghost MV1, co robi się szybko wciskając 3 razy ten sam przycisk. Następnie wybieramy temperaturę – możemy to zrobić poprzez sekwencję odpowiednich wciśnięć włącznika lub z poziomu aplikacji mobilnej (ja używam tylko tej pierwszej opcji, aplikacji użyłem może ze 2 razy i zdecydowanie nie jestem jej fanem).
Urządzenie jest teraz gotowe na wysunięcie ustnika (im bardziej go wysuniemy, tym swobodniejszy przepływ powietrza, ja wysuwam mniej więcej do połowy, co zapewnia nieco gęściejszą parę) i wciśnięcie vape button znajdującego się z tyłu – rozpocznie się nagrzewanie grzałki, co będzie sygnalizowane przez diodę LED oraz wibrację.
No i przez śmieszny dźwięk, który możecie zresztą usłyszeć w mojej Video-Recenzji.
Ghost MV1 nagrzewa się błyskawicznie – w zależności od wybranej temperatury trwa to od 5 do 10 sekund, przy czym mowa tu o pierwszym nagrzewaniu, od zimnego urządzenia – dogrzewanie grzałki do kolejnych wdechów trwa zdecydowanie krócej.
Po osiągnięciu temperatury jest kolejna wibracja, oznaczająca start naszego wdechu.
Grzałka może pracować maksymalnie przez 15 sekund i dla najlepszych efektów dobrze jest zaciągać się przez cały ten czas (czasem można się lekko „zapowietrzyć” ;-))
Tak szybkie nagrzewanie zapewnia niesamowicie wygodne użytkowanie – możemy brać po jednym wdechu w dogodnych momentach i odkładać urządzenie na bok gdy akurat go nie używamy, nic nie będzie się marnować pomiędzy naszymi wdechami.
Wyjęcie urządzenia, włączenie i rozgrzanie go, a następnie wzięcie soczystego wdechu pary zajmuje poniżej 30 sekund – to naprawdę niesamowicie wygodne.
To idealne do inhalacji w trakcie wykonywania innych czynności, np. gotowania. Ghost MV1 to klasyczny waporyzator on-demand i doskonale spełnia się on w tej roli, jednocześnie umożliwiając branie wielu wdechów jeden po drugim, co nie jest możliwe np. w Grasshopper Waporyzator.
Większość waporyzatorów on-demand wymaga mieszania w komorze w trakcie inhalacji aby waporyzacja zachodziła równomiernie.
Jak jest z Ghost MV1? Zarówno producent jak i promujący urządzenie Vape Critic twierdzą, że mieszanie w komorze nie jest konieczne i waporyzacja jest bardzo równomierna jeśli kapsułka zostanie luźno nabita.
W mojej ocenie nie jest to jednak prawda – nawet luźno nabita kapsułka nie będzie równomiernie wykorzystana i zawsze przemieszanie w niej suszu umożliwi uzyskanie dodatkowych kilku wdechów pary.
Oczywiście, jeśli kapsułkę nabijemy nieco mocniej, wówczas mieszanie będzie tym bardziej potrzebne. Nie jest to jednak konieczność mieszania co 1-2 wdechy jak Firefly 2 Waporyzator czy Sticky Brick Original Waporyzator.
W zupełności wystarczy, jeśli odbędziemy pełną inhalację bez mieszania, następnie zaś wysypiemy susz, przemieszamy go i nabijemy raz jeszcze by uruchomić urządzenie na najwyższej temperaturze – pozwoli to na dodatkowy wdech lub dwa i umożliwi uzyskanie równomiernego koloru ABV (zwaporyzowanego suszu).
Po inhalacji warto kapsułkę od razu opróżnić – inaczej stygnący susz stanie się kleisty i żywica pozatyka dziurki w wieczku kapsułki.
Początkowo system wymiennych kapsułek, choć wygodny pod kątem czyszczenia, wydawał mi się mało praktyczny – w praktyce bowiem wyglądało to mniej więcej tak: wyciągam kapsułkę, nabijam suszem, wkładam kapsułkę, inhaluję się, wyciągam kapsułkę, mieszam susz, nabijam go do kapsułki, wkładam kapsułkę, dokańczam inhalację, wyjmuję i opróżniam kapsułkę…
Z czasem jednak, gdy dokupiłem Ghost MV1 Crucible Dispenser (pojemnik do przenoszenia i przechowywania do 5 kapsułek naraz), zacząłem doceniać to rozwiązanie – po prostu wymieniam kapsułkę na świeżą i mogę inhalować się dalej, kapsułki zaś czyszczę hurtowo, dopiero 6 inhalacjach.
To jednak kolejne (po ładowarce) akcesorium, które dokupić należy oddzielnie.
Bez tego akcesorium korzystanie z Ghost’a jest nieco mniej wygodne, szczególnie przy mieszaniu suszu można zatęsknić za komorą wbudowaną, niewymagającą wysypywania suszu w celu jego przemieszania.
Pisząc o wygodzie użytkowania nie sposób nie wspomnieć o baterii – do jej osiągów jeszcze wrócimy, w każdym razie tak długie ładowanie (minimum 8 godzin) sprawia, że wygoda użytkowania jest znacznie mniejsza, szczególnie jeśli jest to nasz jedyny waporyzator i jego rozładowanie oznacza konieczność czekania na inhalację.
Długie ładowanie zapisuje się więc zdecydowanie na minus.
Podsumowując, Ghost MV1 jest niesamowicie wygodny w użytkowaniu gdy już go w pełni opanujemy i mamy na tyle cierpliwości, by poświęcić na to całkiem sporo czasu.
Do korzystania w domu, kiedy robimy szereg innych rzeczy, Ghost MV1 jest świetny – możemy brać po 1 wdechu, odkładać sprzęt gdy jesteśmy zajęci czym innym, by potem wznowić inhalację gdy bez jakichkolwiek strat.
Z drugiej strony, bez dodatkowych akcesoriów Ghost MV1 ładuje się bardzo długo i jest mało wygodny w napełnianiu i opróżnianiu z suszu, zaś uzyskane efekty zależą od długiej listy czynników – od stopnia zmielenia suszu, poprzez stopień jego ubicia, na technice inhalacji skończywszy.
Biorąc to wszystko pod uwagę, za łatwość użytkowania oceniam Ghost MV1 na 75 punktów na 100 możliwych. To naprawdę świetny i wygodny w użytkowaniu sprzęt, pod warunkiem jednak, że nie jest to nasz pierwszy (i jedyny) waporyzator, zaś kupując go mamy świadomość, że dla uzyskania optymalnych efektów trzeba poświęcić mu sporo uwagi.
Vapor! Jaką Ghost daje parę?
Zanim Ghost MV1 trafił w moje ręce, sporo naczytałem się na temat niesamowitej pary prze niego produkowanej.
Z jednej strony więc moje oczekiwanie były bardzo wysokie, z drugiej zaś strony byłem nieco sceptycznie nastawiony. Cóż mogę powiedzieć – pod kątem produkowanego vaporu Ghost MV1 znacznie przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Nie znajdziemy w chwili obecnej drugiego przenośnego waporyzatora, który produkowałby vapor tej klasy – najbliżej mu do Firefly 2 Waporyzator (pod kątem smaku) oraz Sticky Brick Original (pod kątem mocy). Zacznijmy jednak od początku.
Jak każdy w pełni konwekcyjny waporyzator, Ghost MV1 produkuje parę znacznie lepszej jakości i mocy od tej produkowanej przez urządzenia kondukcyjne czy hybrydowe.
Pierwszym, co mnie uderzyło był smak pary – jest on naprawdę obłędny, równie dobry (jeśli nie lepszy), co w przypadku Firefly 2. Jeśli używamy aromatycznych ziół dobrej jakości to inhalacja przy pomocy Ghost MV1 będzie prawdziwą ucztą dla kubków smakowych.
Pod tym kątem zdecydowanie jest to waporyzator dla koneserów uwielbiających subtelne różnice pomiędzy smakami różnych gatunków ziół.
Nawet jeśli inhalację rozpoczniemy od wyższych temperatur to Ghost MV1 dostarczy nam vaporu o niesamowitym smaku. Jeśli zaś zaczniemy od jednego z niższych ustawień, możemy się przygotować na prawdziwie mistrzowski smak pary.
Co warto podkreślić, świetny smak pary utrzymuje się znacznie dłużej niż w innych waporyzatorach, co jest możliwe dzięki ogrzewaniu suszu tylko i wyłącznie w trakcie wdechu.
Ceramiczna komora i szklany ustnik również przyczyniają się do czystego smaku pary.
Drugą rzeczą, która zdecydowanie zwróciła moją uwagę jest temperatura vaporu.
Z tak doskonale schłodzoną parą nie spotkałem się jeszcze w żadnym modelu przenośnym. To wszystko zasługa systemu chłodzącego parę, tzw. heat sink, o którym wspominałem wcześniej.
System ten składa się z kilku części i sprawia, że para pokonuje kilka zakrętów zanim trafi do ust użytkownika, w międzyczasie wytracając większość swojej temperatury.
W efekcie, gdy już zaczniemy wdychać parę to jest ona na tyle chłodna, że w ogóle jej czuć – może to prowadzić do tego, że będziemy wdychać więcej pary niż są w stanie przyjąć nasze płuca, co może skończyć się solidną porcją kaszlu.
Chłodna para potrafi więc być dość zdradziecka 😉 Nie zmienia to faktu, że jest ona bez porównania bardziej delikatna dla dróg oddechowych (a więc zapewne i zdrowsza), co bardzo korzystnie wpływa na komfort inhalacji. Wielki plus za to!
Kolejny aspekt pary produkowanej przez Ghost MV1 to jej moc – jest ona naprawdę fenomenalna! Ghost MV1 cechuje się zdolnością do wyśmienitej wręcz ekstrakcji, dzięki czemu para jest niezwykle bogata w substancje aktywne.
Wykorzystanie 0,15 g w Ghost MV1 zapewnia wrażenia zdecydowanie lepsze niż wykorzystanie znacznie większych ilości ziół w innych urządzeniach, nawet tych z najwyższej półki.
Ghost MV1 z pewnością więc nie rozczaruje amatorów treściwej pary. Ciekawostka – para odznacza się niesamowitą mocą nawet kiedy nie jest gęsta, jak ma to miejsce w przypadku luźniejszych nabić.
I tu przechodzimy do kolejnego aspektu, czyli ilości produkowanej pary.
Ilość produkowanego przez Ghost MV1 vaporu (tego widocznego) jest zależna od szeregu czynników, takich jak stopień ubicia, wybrana temperatura czy wilgotność materiału roślinnego.
Ghost MV1 to modelowy przykład waporyzatora, który potrafi działać bardzo efektywnie nawet gdy produkuje niewielkie ilości widocznej pary.
Nie należy więc się sugerować samą ilością pary. Jeśli natomiast mielibyśmy skupić się na samej jej ilości, to – jak wspomniałem wcześniej – może jej być niewiele przez większość inhalacji (luźne nabicie) lub może naprawdę gęsta (gdy zastosujemy mocniejsze ubicie suszu w kapsułce).
W każdym razie Ghost MV1 zdecydowanie jest zdolny do produkcji gęstej pary, to wszystko kwestia techniki.
Ogólna jakość vaporu – rozumiana jako wypadkowa jego smaku, gładkości, temperatury oraz mocy – jest naprawdę fenomenalna.
Pod tym kątem Ghost MV1 stanowi punkt odniesienia dla wszystkich innych waporyzatorów przenośnych dostępnych obecnie na rynku. Za vapor oceniam więc Ghost MV1 na maksymalne 100 punktów na 100 możliwych. Lepiej być nie może!
Czy Ghost MV1 jest wydajny?
Jeśli chodzi o wydajność, Ghost MV1 również nie zawodzi. Przyjrzyjmy się wiec bliżej wydajności tego wapryzatora, rozumianej jako wypadkowa zużycia suszu oraz skuteczności jego wykorzystania.
Jak wspominałem już wcześniej, do inhalacji zużywać będziemy bardzo niewielkie ilości suszu.
Luźno nabita kapsułka to ok. 0.1 g materiału roślinnego, jeśli zmielimy susz drobniej i ubijemy go nieco mocniej, wówczas zmieścimy w niej nieco ponad 0.15 g.
Dla jasności – to wciąż bardzo niewiele, szczególnie w zestawieniu ze standardową pojemnością komory grzewczej większości waporyzatorów, wynoszącą pomiędzy 0.2 a 0.3 g. W zależności od techniki nabicia, jedna kapsułka pozwoli na 4-10 wdechów pary.
Do inhalacji nie będziemy więc zużywać dużych ilości suszu, wręcz przeciwnie. Pytanie brzmi jednak, jak ta oszczędność przekłada się na ogólną wydajność urządzenia?
Ghost MV1 jest prawdziwym mistrzem ekstrakcji, co oznacza, że niezwykle skutecznie wydobywa z suszu zawarte w nim substancje aktywne.
Wykorzystanie 1 kapsułki będzie w zupełności satysfakcjonujące dla większości użytkowników. W zasadzie to osobiście ciężko mi wyobrazić sobie wykorzystanie 2 kapsułek jedna po drugiej, raczej nie ma to sensu.
Oznacza to ogromną wydajność – w pełni satysfakcjonująca inhalacja przy użyciu 0.15 g suszu brzmi naprawdę bardzo dobrze!
Tak skuteczne wydobywanie z suszu zawartych w nim substancji aktywnych jest zasługą 2 głównych czynników.
Po pierwsze, konwekcyjne ogrzewanie zawsze zapewnia skuteczniejszą ekstrakcję – strumień gorącego powietrza przenika przez susz i wydobywa z niego substancje aktywne skuteczniej niż w przypadku ogrzewania kondukcyjnego.
Po drugie, Ghost MV1 jest wyposażony w inteligentny system sterowania grzaniem, który zmienia bardzo dużo. Na czym w praktyce polega jego działanie?
Zdecydowana większość waporyzatorów rozgrzewa grzałkę to zadanej temperatury, natomiast nasz wdech tę grzałkę schładza – wówczas dopiero po jego zakończeniu grzałka wraca do wyjściowej temperatury.
W efekcie, w trakcie naszego wdechu (szczególnie, gdy jest on długi) temperatura waporyzacji spada, co przekłada się na parametry produkowanej pary. W przypadku Ghost MV1 jest jednak inaczej – urządzenie jest wyposażone w wiele czujników temperatury, które na bieżąco wykrywają spadki temperatury i regulują moc dostarczaną do grzałki na bieżąco, jeszcze w trakcie naszego wdechu.
Czyli: jeśli będziemy zaciągać się mocniej i tym samym bardziej schładzać grzałkę, wówczas Ghost MV1 dostarczy grzałce więcej mocy, co pozwoli na utrzymanie zadanej temperatury waporyzacji na takim samym poziomie przez całą długość naszego wdechu.
To świetne rozwiązanie – sprawia ono, że ustawiona temperatura to faktyczna temperatura waporyzacji.
Zmiana temperatury nawet o zaledwie kilka stopni przekłada się na istotną różnicę w produkowanej parze – o wiele bardziej wyraźną niż w przypadku większości innych waporyzatorów.
Do wydajności Ghost MV1 pozytywnie przyczynia się także oferowany przez to urządzenie styl inhalacji – MV1 to modelowy przykład waporyzatora on-demand: ogrzewa on susz tylko i wyłącznie w trakcie naszego wdechu, zaś grzałka osiąga swoją temperaturę w kilka sekund i równie szybko stygnie.
Takie rozwiązanie technologiczne sprawia, że susz nie jest w żadnym stopniu ogrzewany pomiędzy naszymi wdechami lub gdy odłożymy na chwilę urządzenie na bok by zrobić przerwę w inhalacji – a tak byłoby w przypadku każdego waporyzatora kondukcyjnego lub hybrydowego. Pod tym względem Ghost MV1 zyskuje więc wyraźną przewagę na polu wydajności.
Oszczędności sprzyja również sam fakt, że inhalacji nie musimy wykonać w całości naraz – zamiast męczyć się z inhalacją, na którą już nie mamy siły, możemy po prostu ją przerwać.
A następnie wrócić do niej, zamiast nabijać kolejną porcję suszu do urządzenia.
Jedyny mój zarzut do wydajności Ghost MV1 to kwestia równomierności waporyzacji. Jak wspominałem już we wcześniejszych częściach recenzji, waporyzacja przy użyciu tego waporyzatora nigdy nie jest w 100% równomierna, nawet jeśli zgodnie z radą producenta zastosujemy bardzo luźne nabicie suszu do kapsułki.
Po waporyzacji w kapsułce zdarzają się tzw. hot spoty, czyli miejsca, w których susz został ogrzany bardziej niż w innych. Z tego względu, w mojej ocenie konieczne jest przemieszanie suszu przynajmniej raz w trakcie inhalacji daną kapsułką.
Inteligenty system grzewczy, skuteczna ekstrakcja substancji aktywnych z suszu, ogrzewanie konwekcyjne i styl inhalacji on-demand – to wszystko bardzo korzystnie wpływa na moją ocenę wydajności MV1.
Za wydajność oceniam Ghost MV1 na 94 punkty na 100.
Jest świetnie, moją ocenę obniża jedynie niezbyt równomierna waporyzacja, z jaką czasami mamy do czynienia w przypadku tego waporyzatora.
Dyskrecja
Co to dużo mówić, Ghost MV1 nie jest zbyt dyskretny. Szczególnie wersje błyszczące rzucają się w oczy, natomiast nawet matowa wersja Stealth wygląda na tyle niecodziennie, że może budzić zainteresowanie osób postronnych.
Oczywiście, spora część pprzypadkowych obserwatorów może uznać Ghost MV1 za kolejnego dziwacznego e-papierosa, należy jednak liczyć się z zaciekawionymi spojrzeniami.
Oprócz niecodziennego wyglądu, Ghost MV1 traci sporo na dyskrecji z racji na swoje gabaryty – zdecydowanie nie jest to sprzęt, który damy radę w całości schować w dłoni, o tym można zapomnieć.
Ba, ciężko nawet dyskretnie przenosić go w kieszeni spodni – Ghost jest naprawdę sporych rozmiarów. Jednym to będzie przeszkadzać, innym nie. Pewnym jest natomiast, że dyskrecja na tym cierpi.
Kolejnym elementem odbierającym nieco dyskrecji jest konieczność mieszania w komorze.
Wprawdzie nie jest ono niezbędne, jest jednak mocno wskazane jeśli waporyzacja ma być równomierna.
Ciężko mi sobie wyobrazić, aby dało się to dyskretnie zrobić poza domem, w miejscu publicznym.
Mamy więc do wyboru albo odpuścić całkiem mieszanie, albo pozbawić się ostatnich resztek dyskrecji 😉
Na plus pod kątem dyskrecji można zapisać za to ilość zapachu. Jest go naprawdę niewiele, zdecydowanie mniej niż w przypadku innych waporyzatorów przenośnych.
Mam tu na myśli zarówno zapach wydobywający się z urządzenia (tego nie ma prawie wcale), jak i zapach pary produkowanej podczas inhalacji. Oczywiście, nie ma opcji żeby para nie pachniała.
Jednak ta produkowana przez Ghosta pachnie mało intensywnie i jej zapach bardzo szybko znika. To zdecydowanie sprzyja zachowaniu dyskrecji.
Dyskrecji sprzyja też styl inhalacji on-demand – nie musimy kontynuować inhalacji aż do wykończenia zawartości kapsułki, możemy w każdej chwili schować urządzenie do kieszeni i iść dalej.
Duży plus za to.
Podsumowując, za dyskrecję oceniam Ghost MV1 Waporyzator na 50 punktów na 100. Ten waporyzator ma wiele mocnych stron, jednak dyskrecja po prostu nie jest jedną z nich 😉
Ile wytrzymuje bateria?
Battery pack, którym zasialny jest Ghost MV1 ma swoje dobre i złe strony. Do dobrych napewno zaliczyć można wbudowany mikrochip, który steruje poborem mocy z baterii, zabezpiecza przed jej przeładowaniem itd.
Ogromną jego wadą jest natomiast to, że nie damy rady sami wymienić znajdujących się wewnątrz ogniw 18650, co zmuszona nas do korzystania z oryginalnych battery pack’ów, te zaś do najtańszych nie należą. Jak jednak spisuje się bateria Ghost MV1 w praktyce?
Vape Critic w swojej recenzji mówi o nawet 100 wdechach na jednym ładowaniu.
Cóż, moim zdaniem jest to liczba dość znacznie przestrzelona i należy ją podzielić mniej więcej przez pół.
Oczywiście, dużo tu będzie zależało od stosowanych temperatur, długości wdechów itd. W praktyce jednak 100 wdechów na jednym ładowaniu nie jest realne, przynajmniej w przypadku 2 testowanych przeze mnie jednostek (jedna jest moja, drugą wypożyczyłem dla porównania). 50-60 wdechów na jednym ładowaniu to o wiele bardziej realny wynik. I wcale nie jest to wynik zły, wręcz przeciwnie – w pełni naładowana bateria Ghost MV1 pozwala mi zazwyczaj na wykorzystanie ok. 8-10 kapsułek, co jest doskonałym wynikiem – szczególnie, że 1 kapsułka jest w zupełności wystarczająca do przeprowadzenia skutecznej inhalacji.
Biorąc pod uwagę, że MV1 to sprzęt w pełni konwekcyjny i w dodatku on-demand, muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z żywotności baterii.
Bateria ma pojemność 2600 mAh – wydawać by się mogło, że to dość mało, np. w porównaniu z 5000 mAh w recenzowanym przeze mnie ostatnio Boundless Tera Waporyzator, który również jest urządzeniem w 100% konwekcyjnym. Jak widać jednak, nie tylko pojemność, ale też wykorzystanie energii ma znaczenie – w przypadku Ghost MV1 ta stosunkowo mała pojemność wystarcza na naprawdę sporo inhalacji.
Do baterii Ghost’a mam dwa główne zarzuty.
Pierwszy z nich formułowałem już wcześniej – bateria ładuje się całe wieki. W moim przypadku 8 godzin to dolna granica czasu ładowania, potrafił on być jeszcze dłuższy.
Co tu dużo mówić – niedołączenie przez producenta do zestawu Ghost’a ładowarki Fast Charger wygląda jak zabieg mający skłonić nas jej do zakupu.
W przypadku urządzenia w takiej cenie, skoro bateria przez USB ładuje się tak długo, ładowarka szybkoładująca powinna być częścią zestawu. Koniec, kropka.
Drugi zarzut to samoczynne wyładowywanie się baterii w trybie standby. Jeśli wyłączymy naszego Ghost’a trzema kliknięciami głównego przycisku to będzie on wyglądał jak wyłączony, w rzeczywistości będzie jednak w ciągłej gotowości do pracy – wystarczy „obudzić” urządzenie 3 kliknięciami by móc ponownie z niego korzystać. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że tryb standby wyładowuje baterię.
Możemy wykonać 1 inhalację na pełnej baterii, „wyłączyć” urządzenie i zostawić je na kilka dni i gdy ponownie je włączymy może okazać się, że bateria jest… prawie pusta.
Trochę słabo, prawda? Nie jest to problem gdy odłożymy urządzenie na kilka godzin, jednak w przypadku inhalacji raz na kilka dni może to dość boleśnie dać nam się we znaki.
Aby Ghost MV1 nie wyładowywał się samoczynnie musi być w tzw. shipping mode, czyli takim, jaki uzyskamy wyciągając z niego baterię. Wówczas urządzenia nie będzie się dało włączyć 3 kliknięciami i bateria nie będzie się rozładowywać.
W praktyce wygląda to więc tak, że po każdej inhalacji wyciągam baterię z Ghost MV1, by potem – przed kolejną inhalacją – musieć włączyć go tak, jak za pierwszym razem – najpierw przytrzymać włącznik kilka sekund, poczekać aż sprzęt się włączy i dopiero wówczas „obudzić” waporyzator 3 kliknięciami włącznika.
To dość irytujące.
Ale bez przesady 😉
Ocena baterii Ghost MV1 jest trudna – z jednej strony jej żywotność jest bardzo dobra i wystarcza ona na naprawdę długo, szczególnie jak na konwekcję typu on-demand.
No i bateria (a właściwie battery pack) jest wymienna, co jest dużą zaletą – możemy dokupić zapasową sztukę.
Z drugiej strony, ładowanie trwa bardzo długo, w każdym razie jeśli nie mamy ładowarki Fast Charger, której nie ma w standardowym zestawie (zaś dokupiona osobno jest po prostu droga).
Samoczynne rozładowywanie się baterii w trybie standby to też pewna wada. Koniec końców, baterię Ghost MV1 oceniam na 80 punktów na 100 możliwych – przede wszystkim za żywotność. Wynik byłby znacznie wyższy gdyby nie wspomniane powyżej wady.
Jak czyścić Ghost MV1?
System wymiennych kapsułek miał z założenia upraszczać czyszczenie – nie musimy czyścić komory, jak w każdym innym waporyzatorze, możemy ją po prostu wyjąć i wrzucić do alkoholu izopropylowego.
To faktycznie wygodne.
Ceramiczne kapsułki brudzą się stosunkowo powoli, jednak ich stalowe wieczka (a konkrenie: dziurki w nich) zatykają się dość szybko, szczególnie jeśli nie opróżniamy kapsułki z suszu tylko zostawiamy go w niej by dokończyć inhalację później.
Możemy oczywiście odtykać te dziurki dołączonymi do zestawu wykałaczkami, jednak w praktyce wrzucenie wieczka do alkoholu jest o wiele wygodniejsze.
Choć czyszczenie kapsułek jest bardzo mało problematyczne (w zasadzie to nie jest wcale), to na tym czyszczenie się nie kończy.
Drugim obszarem wymagającym czyszczenia jest heat sink – na jego dole przyklejać będą się drobinki suszu, w jego wnętrz będzie się zaś zbierać skondensowana para.
Oba te procesy są dość powolne, jednak ostatecznie zaczną pogarszać smak i jakość pary jeśli system chłodzący nie będzie czyszczony regularnie.
Czyszczenie systemu chłodzącego nie jest skomplikowane, wymaga jednak trochę więcej zachodu – trzeba wyjąć cały ten element, rozebrać go na części i niektóre z nich (wieczko i uszczelkę) odłożyć na bok, resztę zaś odmoczyć w alkoholu izopropylowym, wypłukać wrzątkiem, wysuszyć i złożyć w całość. Tego typu zabieg wykonuję raz na 20-30 sesji z Ghost MV1 – czyszczenie heat sink nie jest więc konieczne przesadnie często.
Podsumowując, system kapsułek sprawia, że czyszczenie komory jest szybkie i wygodne, raz na jakiś czas musimy się jednak liczyć także z czyszczeniem sytemu chłodzącego parę.
Nie jest to jednak bardzo skomplikowane ani konieczne przesadnie często.
Z tego względu za czyszczenie oceniam Ghost MV1 na 80 punktów na 100. Czyli jest dobrze 🙂
Gwarancja
W przypadku sprzętów z najwyższej półki zawsze oczekuję, że gwarancja będzie dłuższa niż standardowe 2 lata gwarancji, którą w Unii Europejskiej musi być objęty każdy sprzęt elektroniczny.
Z tego względu 2-letnie gwarancje Mighty Waporyzator czy Firefly 2 Waporyzator postrzegam jako zdecydowanie zbyt krótkie, biorąc pod uwagę ceny tych urządzeń.
W przypadku Ghost MV1 nie będziemy rozczarowani gwarancją – wprawdzie domyślnie urządzenie objęte jest 2-letnią gwarancją, jednak po zarejestrowaniu urządzenia na stronie producenta gwarancja ulega wydłużeniu do 5 lat.
To już znacznie lepsza gwarancja, prawda? Moim zdaniem w pełni odpowiada ona jakości wykonania i potencjalnej wytrzymałości Ghost MV1 – w mojej ocenie sprzęt ten z powodzeniem powinien służyć nam przez okres co najmniej 5 lat.
Sam fakt, że producent udziela na swój produkt tak długiej gwarancji, dobrze świadczy o produkcie.
Jest to przy tym gwarancja realistyczna – przykładowo, co z tego, że Grasshopper Waporyzator jest objęty dożywotnią gwarancją, skoro model ten psuje się bardzo często a naprawa u producenta może trwać nawet rok? Albo co z tego, że PAX 3 Waporyzator ma 10 lat gwarancji, skoro nie jest nią objęta bateria, która absolutnie nie ma szans wytrzymać tak długo (i jest wbudowana)?
W przypadku Ghost MV1 gwarancja wydaje się być realistycznie pomyślana przez producenta. I bardzo dobrze!
Za gwarancję oceniam Ghost MV1 na 95 punktów na 100 możliwych. Wprawdzie nie jest to gwarancja dożywotnia, jednak jest ona proporcjonalna do ceny tego produktu.
Ostateczny werdykt
Warto było poczekać na Ghost MV1!
To pierwszy elektroniczny waporyzator typu on-demand, z którego korzysta się naprawdę wygodnie, również na dłuższą metę – nie trzeba w nim mieszać tak często jak w przypadku Firefly 2 Waporyzator, para jest bez porównania chłodniejsza niż w Grasshopper Waporyzator, zaś bateria jest mocniejsza niż w obu tych urządzeniach razem wziętych.
Możliwość brania po 1 wdechu pary naraz jest niesamowicie kusząca i wygodna. Pomijając już nawet wygodę użytkowania, Ghost MV1 produkuje w mojej ocenie najlepszą parę spośród wszystkich urządzeń przenośnych dostępnych obecnie w sprzedaży i choćby z tego powodu warto go sobie sprawić.
Jest to przy tym bardzo wydajny i skutecznie działający waporyzator.
Należy jednak pamiętać, że jest to waporyzator duży, ciężki i anty-dyskretny z wyglądu, co nie każdemu będzie odpowiadać.
Nie jest to też waporyzator dla początkujących użytkowników, którym – z całym szacunkiem – polecam urządzenia znacznie prostsze w obsłudze, jak np. Fenix Mini Waporyzator.
Jeśli jednak macie już nieco doświadczenia i – lojalnie uprzedzeni o wszystkich wadach Ghost MV1 – rozważacie jego zakup, to macie moje błogosławieństwo 😉
Ghost MV1 produkuje najlepszą parę na rynku i jest to jeden z najlepszych waporyzatorów przenośnych, jakie możecie kupić. Polecam!
Przypisy:
Podsumujmy więc Ghost MV1 Waporyzator:
Ostateczny werdykt to 95 punktów na 100 możliwych – Ghost MV1 to waporyzator w mojej opinii wyjątkowy, konwekcyjny waporyzator on-demand – umożliwia on branie po 1 wdechu pary naraz i przerywanie inhalacji bez jakichkolwiek strat.
Jakość pary produkowanej przez Ghost MV1 może stanowić punkt odniesienia dla wszystkich innych waporyzatorów przenośnych i jest naprawdę bajeczna.
Sprzęt jest bardzo oszczędny i zasilany mocną baterią, na dłuższą metę będzie więc przyjazny dla portfela i nerwów użytkownika.
Jest to jednak sprzęt dość skomplikowany w obsłudze jeśli chcemy osiągać najlepsze rezultaty – z tego powodu Ghost MV1 polecam użytkownikom mającym już pewne doświadczenie w waporyzacji.
Gdy już go w pełni opanujecie – z pewnością zgodzicie się, że to najlepszy model przenośny na rynku!
Uff, dotarłeś do końca? Jeśli recenzja była dla Ciebie wartościowa, a sprzęt okazał się idealny, będę wdzięczny za dokonanie zakupu Ghost MV1 Waporyzator w sklepie VapeFully. Dzięki współpracy z tą firmą mogę realizować swoją pasję i specjalnie dla Ciebie recenzować waporyzatory z całego świata!
Witam super recenzja.
Mam jeszcze kilka pytań.
Czy na rozładowanym urządzeniu podłączonym do portu USB da się wapowac? Czy tego typu połączenie podtrzyma sprzęt? Czy używając ładowarki fast charge ale USB możemy skrócić czas ładowania?
Cześć, niestety nie da się korzystać z Ghost MV1 w czasie ładowania. Szybka ładowarka znacznie skraca czas ładowania, który bez niej wynosi ponad 8 godzin.
Pozdrawiam,
VapoManiak
Witam czy jest możliwość żeby uszkodzić grzałkę?
dwa razy zdarzyło mi się przypalić susz i boję się czy czegoś nie uszkodziłem??
Cześć,
raczej będzie ciężko bo Ghost ma bezpiecznik który wyłącza grzałkę zabezpieczając ją przed uszkodzeniem. Jeśli uszkodzisz grzałkę Ghost będzie komunikował błąd diodami.
Pozdrawiam
VapoManiak
Bardzo zawiodłem się na mv1. Po 5 miesiącach użytkowania (3 x w tygodniu +/-) ukruszył się zatrzask od drzwiczek. Po 7 miesiącach zawiesił się i nie da rady go odblokować. Aplikacja cały czas chce dokończyć update i tak w kółko. Firmy nie ma, gwarancją można sobie …
Nie jestem osamotniony z powyższymi problemami. Sporo takich przypadków na obcojęzycznych forach.
RK