Od kilku miesięcy dość niecierpliwie oczekuję na europejską premierę vaporizera DaVinci IQ, która z miesiąca na miesiąc się opóźnia. Im dłużej jednak przeglądam fora użytkowników z USA, gdzie DaVinci IQ jest już dostępny, tym bardziej zastanawiam się, czy w ogóle go kupować, gdy już się pojawi…
Problemów z nowym flagowym i ekstremalnie popularnym produktem DaVinci jest sporo. Użytkownicy narzekają, że bardzo mocno się nagrzewa, awarie również nie należą do rzadkości, a często wręcz sprzęt zaraz po wyjęciu z pudełka po prostu odmawia włączenia się. To normalne w przypadku wszystkich nowych produktów – pierwsze serie zazwyczaj są bardziej wadliwe, najczęściej jednak producentom udaje się rozwiązać wszystkie problemy techniczne i po kilku miesiącach, po wprowadzeniu stosownych poprawek, liczba zgłaszanych awarii zaczyna spadać.
Problem w przypadku DaVinci IQ jest taki, że użytkownicy, których waporyzatory okazały się wadliwe, mają ogromne problemy ze skontaktowaniem się z producentem. Do działu obsługi klienta podobno nie da się dodzwonić, zaś e-maile całymi tygodniami są pozostawione bez odpowiedzi. Na Reddicie, gdzie na forum Vaporents użytkownicy wymieniają się informacjami o vaporizerach, zespół techniczny DaVinci pod doniesieniami o awariach IQ zostawia komentarze z prośbą o prywatną wiadomość, po której napisaniu użytkownik zostaje… pozostawiony bez odpowiedzi. Z kolei użytkownicy zamieszczający krytyczne opinie otrzymują wiadomości z prośbą o ich usunięcie – rzecz, wydawałoby się, nie do pomyślenia…
DaVinci zdaje się więc być kolejną firmą, która nie poradziła sobie ze swoim sukcesem – posiada zbyt mało pracowników, aby poradzić sobie z pierwszą falą reklamacji, przez co użytkownikom puszczają nerwy a reputacja firmy spada. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że w ciągu najbliższych tygodni DaVinci upora się z obecnymi problemami, liczba reklamacji spadnie, zaś obsługa klienta ulegnie poprawie. Wówczas chętnie zakupię DaVinci IQ. Bo w końcu co człowiekowi po 10-letniej gwarancji, skoro z firmą nie ma kontaktu?!
Autor:
VapoManiak, wielki fan waporyzacji, kolekcjoner i niezależny recenzent waporyzatorów. Masz pytanie? Napisz do mnie lub zostaw komentarz – odezwę się! Zapraszam też na grupę na Facebooku: Waporyzacja Ziół Leczniczych, gdzie otwarcie dzielę się swoją wiedzą i odpowiadam na bieżące pytania.
Czyli trafil mi sie jeden z tych felernych egzemplarzy(nie ladowal sie, a potem przestal grzać).
Na szczescie Vapefully bez zbednych pytań podeslalo mi nówkę sztukę, nie czekając jak gwarancję rozpatrzy producent 🙂
Tak, paradoksalnie kupując bezpośrednio u producenta byłbyś w gorszej sytuacji – trzeba by było wysłać sprzęt do USA i poczekać na rozpatrzenie reklamacji, co zawsze trochę trwa. Choć teraz i tak sytuacja uległa znacznej poprawie względem wiosny, gdy pisałem tego posta – wówczas na jakąkolwiek wiadomość zwrotną od DaVinci czekało się tygodniami. Teraz jest już o wiele lepiej, ponoć odpisują w kilka dni i odbierają telefony 😉