Waporyzator VapCap M 2021 to już 5. generacja legendarnego modelu i jak co roku producent przygotował dla nas sporo nowości. Nie zmieniło się jednak to, za co fani najbardziej kochają serię VapCap M – wspaniała wydajność inhalacji i jakość pary, która jest lepsza niż w nawet kilkukrotnie droższych modelach elektronicznych. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jaka jest moja opinia o VapCap M 2021 – zapraszam do lektury mojej recenzji!
O VapCap’ach słyszał chyba każdy fan waporyzacji. Jeśli jednak jesteś tu nowy/nowa to musisz wiedzieć, że są to waporyzatory marki DynaVap, które nie posiadają baterii ani żadnej elektroniki – do ogrzania komory z suszem wykorzystywany jest palnik butanowy (wersja ekonomiczna) lub grzałka indukcyjna (wersja bardziej kosztowna). Dzięki temu sam waporyzator jest nie tylko bardzo mały, ale i praktycznie bezawaryjny.
VapCap M to linia waporyzatorów DynaVap wykonanych ze stali nierdzewnej. Są one tańsze od modeli tytanowych i pod niektórymi względami im ustępują, nadal jednak są to naprawdę świetne urządzenia do waporyzacji – a przy okazji ich cena jest niezwykle przystępna.
Pierwszy VapCap M pojawił się w roku 2017, obecnie zaś mamy do czynienia już z 5. generacją tego waporyzatora. VapCap M 2021 przynosi szereg innowacji, które szczegółowo analizuję w swojej recenzji, przy okazji porównując VapCap M 2021 do modelu z 2020 roku, do którego sporo osób – w tym niżej podpisany – miało różne zastrzeżenia.
Jak oceniam innowacje wprowadzone do VapCap M 2021? Czy firmie DynaVap udało się odpowiedzieć na zastrzeżenia fanów do poprzedniej generacji, czyli VapCap M 2020? Czy warto zainwestować w najnowszy VapCap M 2021 jeśli posiadamy którąś z wcześniejszych generacji tego waporyzatora? Czy VapCap M 2021 to sprzęt dla każdego, czy może jakimś grupom użytkowników odradzam ten typ waporyzatora? Tego wszystkiego i wiele więcej dowiesz się z mojej recenzji!
Ps. Z racji na ograniczenia wiekowe nałożone przez YouTube, moja Video-Recenzja VapCap M 2021 może być odtwarzana tylko bezpośrednio w serwisie YouTube, po potwierdzeniu swojego wieku.
Zdecydowany na zakup? Przejdź do sklepu, w którym możesz nabyć VapCap M 2021 Waporyzator. Dzięki zakupom w VapeFully wspierasz funkcjonowanie mojego bloga, za co serdecznie dziękuję!
VapCap M 2021 – recenzja pogłębiona
Pierwsze wrażenia
Podobnie jak w przypadku modelu z 2020 roku, nowy VapCap M 2021 otrzymujemy w ekologicznym, tekturowym opakowaniu. Zastąpiło ono plastikowe tubki, w których dawniej DynaVap dostarczał swoje waporyzatory.
To bardzo dobry ruch pod kątem ekologii, użytkownik zostaje jednak bez etui na waporyzator – zdecydowanie polecam więc dokupienie etui VapeTube Classic lub VapeTube Mini. Warto dodać, że VapeFully dodaje VapeTube Mini jako gratis do każdego VapCap M 2021, co jest świetną okazją!
Umówmy się jednak, chyba nikt z Was nie kupuje VapCap’a dla opakowania 😉 Przejdźmy więc do samego waporyzatora. VapCap M 2021 posiada identyczną formę i gabaryty jak w modelach z lat poprzednich, istotnie zmieniło się jednak wiele detali. Zacznę więc od omówienia po kolei wszystkich innowacji.
Waporyzator VapCap M 2021, podobnie jak model sprzed roku, posiada tzw. Captive Cap, czyli nową, luźniejszą nasadkę komory grzewczej. Wygląd on identycznie jak model sprzed roku, mam jednak wrażenie, że klika w nieco niższej temperaturze niż Captive Cap z 2020 roku.
Całkowicie przeprojektowany został tip, czyli komora grzewcza. Teraz cała jego boczna powierzchnia jest fasetowana, co ma zapewniać lepszy przepływ powietrza. Zmieniły się także żeberka chłodzące oraz mechanizm Adjust-a-Tip, pozwalający na zamontowanie sitka wyżej i tymsamym na zmniejszenie komory grzewczej – teraz mechanizm ten działa sprawnie, w odróżnieniu od modelu z 2020 roku.
Body, czyli główna obudowa, również zostało całkowicie przeprojektowane i różni się zarówno wizualnie, jak i jeśli chodzi o funkcjonalność. Teraz tzw. grip, czyli element mający zapewniać lepszy chwyt w trakcie ogrzewania waporyzatora, jest lekko wklęsły i gładszą powierzchnię, mi od razu skojarzył się z gripem z waporyzatora VapCap M 2019.
Dodatkowo, VapCap M 2021 został zaprojektowany tak, aby wlot powietrza (airport) dało się wyczuć palcami bez patrzenia na waporyzator.
Ustnik z kolei został wyszlifowany w taki sposób, aby pasował do złącza GonG o średnicy 10 mm, co oznacza możliwość bardzo łatwego połączenia z filtrem wodnym. To rozwiązanie znane już z waporyzatora VapCap M 2020.
Choć VapCap M 2020 bardzo mi się podobał, to w porównaniu z modelem z roku 2021 wypada blado.
Nowy VapCap M 2021 robi świetne pierwsze wrażenie i w tej kategorii oceniam go na 95 punktów na 100 możliwych. Byłby max gdyby w zestawie znalazły się choćby zapasowe sitka i uszczelki.
Łatwość użytkowania
VapCap M 2021 działa na dokładnie tej samej zasadzie, co wszystkie wcześniejsze urządzenia z serii M.
W pierwszym kroku napełniamy komorę suszem roślinnym (stopień jego zmielenia ma znacznie drugorzędne, ważne by zawartość komory nie była mocno ubita), zakładamy Cap (nasadkę komory grzewczej) i ogrzewamy ją przy pomocy mini-palnika butanowego lub grzałki indukcyjnej aż do usłyszenia 1 lub 2 kliknięć.
Kliknięcia wyznaczają czas inhalacji – po jego usłyszeniu możemy zacząć się zaciągać, gdy zaś po chwili urządzenie ponownie wyda z siebie podwójne kliknięcie, wówczas będzie to znak, że temperatura spadła poniżej optymalnego poziomu i konieczne jest kolejne podgrzanie. Taki mechanizm kontroli temperatury jest genialny w swojej prostocie i niezwykle skuteczny.
Wykorzystanie całej zawartości komory to kwestia 2-5 podgrzań, w zależności od stylu ogrzewania, ilości oraz jakości suszu w komorze. Każde podgrzanie to 1 bardzo duży wdech pary lub 2 mniejsze.
Jeśli chodzi o wygodę takiego sposobu ogrzewania waporyzatora, to robienie tego przy pomocy palnika wymaga nieco wprawy i sprawności manualnej. Jest to jednak kwestia kilku prób, by w pełni doszlifować technikę, potem jest już „z górki”. Rzecz jasna, przy pomocy grzałki indukcyjnej sprawa jest jeszcze prostsza i wygodniejsza.
Świetną sprawą jest to, że możemy nabić zarówno susz zmielony drobno, jak i niezmielony w ogóle, komora może być szczelnie wypełniona lub wypełniona jedynie częściowo – VapCap M 2021 daje użytkownikowi na tym polu bardzo dużą swobodę. To znacznie sprzyja ogólnej wygodzie użytkowania tego waporyzatora.
Jednym z moich największych zastrzeżeń do VapCap M 2020 był przepływ powietrza, wyraźnie gorszy niż w modelu z 2019 roku. Aby to sprawdzić, wystarczy całkowicie zatkać palcem wlot powietrza i zaciągnąć się przez ustnik. W modelu z 2020 roku gorszy przepływ powietrza nie od razu rzucił mi się w oczy, zauważyłem go dopiero korzystając z M 2020 (na zamianę z M 2019) więcej przy użyciu bonga, gdzie w pełni zasłania się wlot powietrza.
VapCap M 2021 wychodzi naprzeciw powyższym zastrzeżeniom do VapCap M 2020 – w modelu z 2021 przepływ powietrza jest zdecydowanie bardziej swobodny, dzięki czemu inhalacje przy użyciu filtrów wodnych są bardziej komfortowe, jeśli chodzi o wymaganą siłę wdechu. Na marginesie mówiąc, zdecydowanie warto połączyć VapCap M 2021 z filtrem wodnym – dopiero wówczas będzie w stanie się przekonać, jak wielkie obłoki pary jest w stanie wyprodukować ten waporyzator!
Lepszy przepływ powietrza to kwestia nowego designu tip’a (komory grzewczej), który ma też inne właściwości termiczne – w mojej ocenie jest nieco cieńszy niż rok wcześniej i osiąga odpowiednią temperaturę nieco szybciej. Poprawione zostały także nacięcia na końcu tipa, co pozwala wygodniej nabierać susz z młynka. Nowy tip zwiększa więc wygodę użytkowania VapCap M 2021, nie są to jednak zmiany rewolucyjne.
Na plus ogólnej wygody użytkowania na pewno należy zapisać to, że VapCap M 2021 jest waporyzatorem typu on-demand – czyli pozwala na przerwanie inhalacji i dokończenie jej później. To bardzo wygodne, jeśli mamy ochotę tylko na pojedyncze wdechy pary lub po prostu musimy przerwać inhalację.
Wygodzie użytkowania sprzyja też „niezniszczalność” VapCap M 2021 – jest on niemal w całości wykonany ze stali nierdzewnej, w związku z czym naprawdę ciężko go przypadkowo uszkodzić. Daje to pewnego rodzaju spokój ducha – z tym waporyzatorem nie trzeba się obchodzić jak z wydmuszką.
Warto natomiast odnotować, że – podobnie jak większość modeli on-demand – VapCap M 2021 nie jest stworzony do użytku grupowego, to typowy waporyzator dla pojedynczego użytkownika. Użytkowanie go w większym gronie wymagać będzie częstego napełniania komory.
Czy VapCap M 2021 to waporyzator dla każdego? Z pewnością inhalacja przy jego pomocy, o ile nie korzystamy z grzałki indukcyjnej, wymaga nieco skupienia na całym procesie. Jeśli więc szukasz waporyzatora do beztroskiego pyknia podczas oglądania filmu czy grania w grę, na której jesteś skupiony, VapCap M 2021 może nie być najlepszym wyborem.
Nie polecam VapCap M 2021 również osobom, które nie mają ochoty na naukę techniki użytkowania i chcą po prostu włączyć urządzenie i zacząć go używać – w takim przypadku lepiej sprawdzi się prosty w obsłudze model elektroniczny (np. waporyzator Fury Edge), ponieważ VapCap M 2021 wymaga chwili na opanowanie techniki jego użytkowania.
Jeśli jednak akceptujesz fakt, że korzystanie z niego to pewien rytuał i należy mu poświęcić chwilę uwagi, podobnie jak początkowej nauce jego obsługi, to nie będzie stanowiło to żadnego problemu.
Podsumowując, VapCap M 2021 na polu łatwości użytkowania robi krok naprzód względem modelu sprzed roku, któremu jednak również nie brakowało na tym polu wiele. Za łatwość użytkowania VapCap M 2021 oceniam na 98 punktów na 100.
Vapor
Vapor, czyli para produkowana przez VapCap M 2021, jest świetnej jakości, choć na tym polu praktycznie nie różni się od wcześniejszych generacji tego waporyzatora. Jako jednak, że nie każdy miał okazję korzystać z wcześniejszych modelu, przyjrzyjmy się bliżej vaporowi, jaki możemy uzyskać z VapCap M 2021.
Przede wszystkim, z racji na względnie wysoką temperaturę waporyzacji, VapCap M 2021 produkuje naprawdę duże ilości gęstej pary. To, jak gęsta i ciepła ona będzie, zależy jednak od samego użytkownika i jego techniki inhalacji.
Uzyskanie optymalnej pary zależy od długości wdechu, jego tempa oraz techniki operowania wlotem powietrza, często nazywanego też „sprzęgłem”. Im więcej powietrza wpuścimy pod palcem, tym rzadsza, gładsza i chłodniejsza będzie para, im bardziej zaś ograniczymy dopływ powietrza, tym bardziej będzie ona gęsta i ciepła.
Nawet jednak całkowite odsłonięcie wlotu powietrza potrafi zaowocować sporą chmurką, jeśli wdech będzie odpowiednio długi i szybki. Z kolei jego całkowite zasłonięcie pozwoli uzyskać mleczno-gęstą, ale mocno ciepłą parę.
Możliwość „tuningowania” pary wedle własnych upodobań jest świetną sprawą i ogromną zaletą tego waporyzatora. Zawsze jednak – niezależnie od gęstości i temperatury – para będzie świetnej jakości.
Świetny jest też smak – pomimo ogrzewania w stalowej komorze, vapor jest wolny od jakiegokolwiek metalicznego posmaku, mamy do czynienia jedynie z czystym i pełnym smakiem ziół. To ogromna zaleta. Smak pogarsza się dopiero pod sam koniec inhalacji, kiedy susz jest już mocno wykorzystany.
Na osobny akapit zasługuje efektywność vaporu produkowanego przez VapCap M 2021 – jest ona ogromna, pomimo małej komory VapCap M 2021 mocą potrafi zaskoczyć nawet doświadczonych użytkowników ziół. Na tym polu nikt więc się nie zawiedzie – pomimo kieszonkowego rozmiaru, VapCap M 2021 cechuje się dużą mocą.
Podsumowując, VapCap M 2021 dostarcza genialnej pary, szczególnie jak na urządzenie w tej cenie. W kategorii vapor oceniam VapCap M 2021 na 93 punktów na 100 możliwych.
Wydajność
Podobnie jak wszystkie inne urządzenia marki DynaVap, waporyzator VapCap M 2021 jest prawdziwym mistrzem oszczędności. Składa się na to kilka czynników, którym teraz się przyjrzymy.
Po pierwsze, komora VapCap M 2021 jest bardzo niewielka – mieści ona maksymalnie 0,1 g zmielonych ziół, z powodzeniem można jednak używać w zasadzie dowolnie małej ilości suszu – VapCap M 2021 jest w stanie wycisnąć obłoki pary nawet z ostatnich okruchów wyskrobanych z młynka! Nawet jednak wypełniając komorę w całości, do każdej inhalacji będziemy zużywać bardzo niewielkie ilości ziół, co sprzyja oszczędności.
Po drugie, temperatura waporyzacji jest względnie wysoka, co przekłada się na szybką ekstrakcję substancji aktywnych z suszu oraz odparowanie całego ich spektrum naraz. To z kolei przekłada się na ogromną moc pary – tak dużą, że choć komora jest niewielka to zazwyczaj jedno jej nabicie jest w pełni wystarczające.
Po trzecie, oszczędności dodatkowo sprzyja styl inhalacji on-demand. Brak konieczności wykorzystania całej komory naraz pozwala na rozciągnięcie inhalacji w czasie.
Po czwarte wreszcie, rozmiar komory można zmniejszyć o połowę i używać jeszcze mniejszych ilości suszu, który jednocześnie ma mniej luzu w komorze. To rozwiązanie idealne dla fanów mikrodozowania.
Podsumowując, na polu wydajności jakikolwiek elektroniczny waporyzator nie ma szans w porównaniu z VapCap M 2021. VapCap M 2021 to waporyzator, który potrafi wycisnąć bardzo wiele z bardzo niewielkiej ilości suszu i w związku z tym, w kategorii Wydajność oceniam go na 98 punktów na 100 możliwych.
Dyskrecja
VapCap M 2021 Waporyzator to jeden z najmniejszych waporyzatorów na rynku – jest niemal dokładnie wielkości klasycznego papierosa. Tak małe wymiary są możliwe dzięki brakowi baterii ani jakiejkolwiek innej elektroniki. Teoretycznie więc samo zaciąganie się z tego waporyzatora może być niezwykle dyskretne.
Problemem jest jednak ogrzewanie VapCap M 2021 – jeśli nie korzystamy z grzałki indukcyjnej tylko z klasycznego palnika, ogrzewanie VapCap’a zdecydowanie nie wygląda dyskretnie. Obracanie urządzenia w palcach i jednoczesne ogrzewanie go palnikiem wygląda co najmniej podejrzanie.
Z tego względu zdecydowanie nie polecam korzystania z tego waporyzatora w miejscach uczęszczanych przez inne osoby – chyba, że korzystamy z przenośnej grzałki indukcyjnej i jesteśmy w stanie wyeliminować korzystanie z palnika.
Jeśli chodzi o zapach, para z VapCap’a M 2021 zdecydowanie nie jest go pozbawiona, w zamkniętych pomieszczeniach zdecydowanie da się go wyczuć. Jeśli jednak uchylimy okno na kilka minut to zapach bardzo szybko znika. Natomiast na świeżym powietrzu zapach jest wyczuwalny jedynie z bardzo bliska i tylko przez krótką chwilę.
Nieco zapachu może emitować także VapCap, który wymaga czyszczenia – szczególnie jeśli w gorący dzień wsiądziemy z nim w kieszeni do zatłoczonego metra czy tramwaju. Tu jednak wystarczającym środkiem zaradczym jest futerał VapeTube Mini.
Podsumowując, VapCap M 2021 nie jest problematyczny od strony zapachu, natomiast ogrzewanie go zapalniczką zdecydowanie odejmuje całemu procesowi sporo dyskrecji.
Za dyskrecję VapCap M 2021 oceniam na 80 punktów na 100 możliwych.
Czyszczenie
Waporyzator VapCap M 2021 jest bardzo mało wymagający od strony czyszczenia – wymaga go tylko tip (komora grzewcza) oraz kondensator znajdujący się wewnątrz obudowy. Tylko tam zbiera się kondensat i przyklejone do niego drobinki suszu.
VapCap M 2021 da się dość długo używać bez czyszczenia, z czasem jednak zebrany kondensat zacznie wpływać na smak pary. Szybkie czyszczenie jest banalne – wystarczy po inhalacji, kiedy waporyzator jest jeszcze ciepły, przepchnąć patyczek kosmetyczny przez kondensator a drugim przetrzeć wnętrze komory.
Dokładniejsze czyszczenie również nie jest skomplikowane – wystarczy rozebrać waporyzator na części pierwsze, zdjąć silikonowe uszczelki i cap i odłożyć je na bok, resztę elementów zaś odmoczyć w ISO – polecam preparat VapeCleaner. Po odmoczeniu wszystkie elementy wystarczy przepłukać wrzątkiem, wysuszyć i złożyć urządzenie w całość. Przed kolejnym uzyciem warto jest je „przepalić” – czyli ogrzać do kliknięcia bez napełniania komory, najlepiej powtarzając to kilka razy.
Podsumowując, nawet pełne czyszczenie VapCap M 2021 nie jest w żaden sposób problematyczne.
Za czyszczenie VapCap M 2021 oceniam na 100 punktów na 100 możliwych.
Gwarancja
Waporyzatory DynaVap nie posiadają żadnej oficjalnej gwarancji producenta, moje wieloletnie doświadczenie z urządzeniami tej marki wskazuje jednak, że bynajmniej nie jest to powód do żadnego niepokoju. Dlaczego?
Po pierwsze, waporyzatory DynaVap są praktycznie bezawaryjne. W zasadzie nie ma co się w nich zepsuć, jeśli zaś coś jest nie tak (np. urządzenie ma jakąś wadę materiałową) to z dużą dozą prawdopodobieństwa zauważymy to już przy pierwszym użyciu.
Po drugie, jeśli z waporyzatorem jednak cokolwiek by się działo, wówczas firma Dyna Vap – pomimo braku oficjalnej gwarancji – nigdy nie zostawia użytkownika na przysłowiowym „lodzie”. Czyli jeśli sprzęt ma defekt, wówczas możemy spodziewać się jego wymiany lub przynajmniej wymiany wadliwego elementu.
Po trzecie wreszcie, jeśli kupujecie swój waporyzator w polskim sklepie to od sprzedawcy również macie prawo domagać się obsługi reklamacji przez okres 2 lat, co wynika z przepisów o rękojmi.
Czyli są przynajmniej 3 powody, aby posiadacze waporyzatorów DynaVap mogli spać spokojnie.
W związku z powyższym, za gwarancję oceniam VapCap M 2021 na 80 punktów na 100 możliwych.
Ostateczny werdykt
VapCap M 2021 to już piąta generacja waporyzatora, który zdobył serca tysięcy fanów waporyzacji. Jak co roku mamy do czynienia z całą serią udoskonaleń, jednak tym razem producentowi udało się także odpowiedzieć na głosy fanów, którzy w odniesieniu do poprzedniej generacji (z 2020 roku) mieli zastrzeżenia dotyczące m.in. przepływu powietrza.
VapCap M 2021 nie tylko więc posiada szereg udoskonaleń dobrze wyglądających na papierze, ale po prostu działa lepiej – i duży plus dla DynaVap za to.
Jeśli nie posiadasz jeszcze żadnej wersji VapCap M, to zdecydowanie polecam Ci model z 2021 roku – w mojej ocenie jest najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Jeśli zaś posiadasz już któryś z wcześniejszych modeli, wówczas po modelu z 2021 możesz spodziewać nieco bardziej komfortowych inhalacji, nie będzie to jednak zmiana rewolucyjne.
Nadal czekam na moment, w którym DynaVap zdecyduje się na dołączanie zapasowych sitek i uszczelek do swoich waporyzatorów. Kto wie, może doczekam się już w przyszłym roku?
Podsumujmy więc VapCap M 2021:
Ostateczny werdykt to 93 punkty na 100 możliwych.
Waporyzator VapCap M 2021 to w mojej ocenie najbardziej opłacalny model na rynku – stosunek jakości do ceny jest genialny.
VapCap M 2021 dostarcza dużych ilości świetnej jakości pary o bardzo dużej mocy i jest przy tym piekielnie wręcz oszczędny – pozwala na uzyskanie świetnych rezultatów przy pomocy dosłownie okruchów suszu.
Warto dodać też, że smak pary jest wyjątkowo czysty, zaś możliwość łatwego połączenia z filtrem wodnym to świetne rozwiązanie, która umożliwia przeniesienie tego waporyzatora na jeszcze wyższy poziom.
Użytkownik ma możliwość samodzielnie decydować o gęstości i mocy pary – warto jednak odnotować, że maksymalnie gęsta para może być dość ciepła.
Nie zmienia to faktu, że najnowszy VapCap M 2021 jest po prostu świetny. Szczerze polecam!
Uff, dotarłeś do końca? Jeśli recenzja była dla Ciebie wartościowa, a sprzęt okazał się idealny, będę wdzięczny za dokonanie zakupu VapCap M 2021 Waporyzator w sklepie VapeFully. Dzięki współpracy z tą firmą mogę realizować swoją pasję i specjalnie dla Ciebie recenzować waporyzatory z całego świata!